czwartek, 7 marca 2013

(Wataha Mroku) Od Scythe'a

Po potyczce z lupusami w lochach byłem troszkę zmęczony.  Nie oswoiłem się jeszcze do końca z moim ciałem,  toteż w walce nie szło mi jeszcze tak dobrze jak bym chciał. Czułem jednak, że w nowym wcieleniu jestem potężniejszy niż kiedykolwiek.
Wbrew moim obawom lupusy nie zaatakowały po raz drugi, dlatego zdążyliśmy przenieść wszystkich rannych do jaskini, gdzie otrzymali pomoc medyczną. Z jedzeniem było krucho, te wilki naprawdę sporo jadły! Trzeba było więc iść na polowanie, trochę się obijałem … w sumie to głównie wałęsałem się po lesie i kopałem kamienie zastanawiając się nad dalszym losem mojej nowej watahy. Czułem się za nich odpowiedzialny, wiedziałem, że muszę zapewnić im bezpieczeństwo. Lupusy zmieniły strategię walki, szykują się na wojnę z nami, my również musimy być gotowi. Długo zajęło mi kontemplowanie nad przyszłością, wróciłem do jaskini jako ostatni. Wszyscy byli zajęci, toteż udało mi się wśliznąć bez zwracania na siebie uwagi. Jedynie biała wilczyca ze znaczkami na policzkach patrzyła na mnie spod łba i uśmiechała się nieznaczni. To była Aurora. Odpowiedziałem jej szyderczym uśmieszkiem.
- Wiem, gdzie jest Kiche!- Wykrzyknęła alfa mroku. Shadow niezwykle podekscytował się tą wiadomością, a ja nie wiedziałem o co chodzi i skąd Aoime ma takie informacje. „ Gdybyś nie szlajał się po lesie i siedział z innymi, to byś wiedział!” pomyślałem.  Wszyscy zebraliśmy się w jedną dużą grupę i powędrowaliśmy do portali. Wszyscy po kolei wskakiwali w wir ze strachem na pysku, ja nie bałem się ani trochę, mimo że jeszcze nigdy nie korzystałem z tego środku transportu. Kiedy byłem już w środku poczułem jak na moim futrze gromadzi się szron. Czułem jak przez moje ciało przechodzą fale energii, po czym portal wyrzucił mnie na drugą stronę. Zaryłem pyskiem o podłoże, nie wiedziałem co się dzieje, ale po chwil stałem już na łapach. Otrzepałem się i rozejrzałem na boki. Portal wciąż dorzucał nowe wilki, ale Aoime już szykowała się do wspinaczki. Kiedy wszyscy byli już na miejscu pognała w górę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz