wtorek, 5 marca 2013

(Wataha Ognia) od Kate


Obudziłam się. Obok mnie siedziała wierna Sunshine. Chciałam się do niej odezwać, ale spostrzegłam, że coś jest z nią nie tak. Nie była taka, jak na początku. Gdzie jest ta stanowcza i przyjazna Samica Alfa? Gdzie jest miłość płynąca z jej oczu? Wyglądała na bardzo zamyśloną. Nie była to na pewno jakaś błahostka, bo nie zauważyła nawet, jak wstałam. Podeszłam do niej ostrożnie, aby się nie wystraszyła. Nagle odwróciła się i nieco zdezorientowana weszła w krótką dyskusję.
- O, Kate. Myślałam, że jeszcze śpisz. Jak minęła noc? Wszystko w porządku?
- Tak, jak najbardziej. U mnie wszystko w porządku. A u ciebie? – próbowałam zachęcić wilczycę do zwierzeń, ale bez większych skutków.
- Tak, tak. Wyśmienicie. Po prostu jestem trochę zmęczona. Nie spałam zbyt dobrze.
- Z mojego powodu?
- Nie, czemu tak myślisz?
- Wydaje mi się, że się zmieniłaś. Wiem, wiem, może zbyt krótko się znamy, abym to oceniała, ale widzę to po prostu. Może sprawiam ci kłopot...
- Nie żartuj. Wszystko jest w porządku. Nie jesteś głodna?
Nie miałam zamiaru ciągnąć dalej tematu, bo widziałam, że Sunshine go unika. Ma jakiś problem, ewidentnie. W tym momencie żałowałam, że nie mam daru jasnowidztwa…
Do jaskini weszły jakieś nieznajome mi wilki. Nie zdążyłam się zapytać Sunshine, o co chodzi i kto to jest. Byłam zdana na improwizację. Po zachowaniu jednej wadery poznać można było, że to samica Alfa. Skłoniłam się z pokorą, na znak ustępstwa i szacunku. Po krótkiej, ale nerwowej rozmowie wilków wiedziałam troszkę więcej. Nagle Aoime, bo tak miała na imię, zwróciła się w moją stronę i stronę innej nowej członkini watahy, i zapytała stanowczo:
- Ty i ty. Kim jesteście?
- Jestem Kate, wataha ognia.
Widziałam, że szykuje się coś, na co nikt nie liczył. Tamte wilki, z Aoime na czole, wyraźnie się czymś martwiły. Może właśnie z tym nie może się uporać Sunshine? 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz