środa, 13 lutego 2013

(Wataha Mroku) Od Aoime

Na linii zadań codziennych znajdowała się potrzeba zaspokojenia głodu i pragnienia.
Tak więc, gdy wszyscy wstali, udaliśmy się całą watahą na polowanie.
Cieszyłam się, że moja wataha istnieje, może nie była zbyt liczna, ale zawsze była. Jestem samotnikiem, ale czasem miło jest mieć kogoś przy boku.
Kariad spisała się dzisiaj bardzo dobrze. Upatrzywszy dorodnego daniela, użyła swych niesamowitych mocy.
Cieszyłam się, że jest Obrońcą, przy niej nic się nie stanie.
Inne wilki zgodnie zaganiały zwierzynę, a później przegryzały tętnice, zatapiając kły w karku zwierzęcia.
Zjedliśmy na miejscu. Po posiłku przyszedł czas na zaspokojenie pragnienia.
Obróciłam się, bo usłyszałam swoje imię.
Zamiast tego, za Minsem, stało... coś.
Nie wiedziałam co to było. Wilk? Chyba tak?
Zamrugałam, a gdy ponownie otworzyłam oczy tego czegoś nie było.
Musiało mi się przewidzieć... Chyba.
- Aoime! Słyszysz mnie? - Mins wydawał się zaniepokojony.
Potrząsnęłam głową, jakby budząc się ze snu.
- Tak.. pewnie. - westchnęłam przeciągle. - Coś się stało?
- My po prostu chcieliśmy się spytać, czy wybrałabyś się z nami do Przesmyku. - po chwili dodał: - Chcieliśmy poćwiczyć magię.
Uśmiechnął się tajemniczo i och, jak słodko.
- Jasne. - odparłam bez wahania.
W sposobie jakim na mnie patrzył było coś mrocznego, ale i zarazem pociągającego.
"Aoime, nie czas na miłość, otrząśnij się!"
Podczas drogi, wilki rozmawiały,  śmiały się i stworzyły atmosferę rodziny, którą straciłam.
Moja rodzina... Trudno mi ją teraz przypomnieć. Najbardziej boli to, że gdy umierała, nic nie zrobiłam.
Nie mogłam... Ja urodziłam się jako wilczyca z darem, dzięki mnie i moim czarom, przy pomocy największego Znachora w Plemieniu Zachodzącego Słońca, stałam się nieśmiertelna. Oni natomiast... odeszli ze starości.
Później, chcąc znaleźć sobie schronienie, dołączyłam do Plemienia Zachodzącego Słońca. Wtedy stosunkowo miałam zaledwie kilka lat i nie umiałam sama przetrwać. Byłam tam dość długo. Jaki był powód odejścia? Ponownie śmierć. Jednak teraz ta niezamierzona.
Wilki... Wilki... Nasz naturalny wróg...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz