Kiedy zniknął mi z oczu Shadow, wraz z Perrie i Kiche, chciałam się rzucić im pomóc, lecz Kovu mnie powstrzymał:
-To nie ma sensu, na nic nie przyda im się twoja śmierć.
Mimo, że wszystkie nerwy były napięte w moim ciele, powstrzymałam się od skoczenia im na ratunek, miał rację. Jedyne co mogę zrobić to czekać, ale mimo wszystko... Odwróciłam głowę, nie mogłam na to patrzyć, jak są tuż obok, a ja nie mogę im pomóc.
Odwróciłam się od całej sceny i odbiegłam jak najdalej na oślep z miejsca w którym to się stało. Brnęłam przez kolejne miejsca, aż trafiłam na Świątynie Oświecenia na terenach mojej watahy, spojrzałam zrozpaczona na wielką wyrzeźbioną postać na ścianach zewnętrznych budynku wykonanego z marmurowych oraz drogocennych kamieni.
-Co ja mam zrobić- krzyknęłam zrozpaczona i weszłam, mając nadzieje, że nikt mnie tu nie znajdzie. Odgrodziłam mój umysł tak, że nikt nie mógł mnie znaleźć. Potrzebowałam samotności, już kiedyś straciłam wszystkich, a teraz zanosiło się na coś podobnego. Walnęłam głową w ścianę, aż straciłam przytomność. Uznałam to za lepsze, nic tkwienie bezczynnie w miejscu i się zadręczanie.
Moje sny były chaotyczne i nie na temat, niestety z tego słodkiego świata zapomnienia obudziła mnie zimna woda wylana na moją twarz. Otworzyłam jedno oko, jednak wzrok miałam jeszcze zamazany, widziałam tylko, że ktoś stał nade mną. Czułam, że będę miała naprawdę wielkiego guza. Kiedy wreszcie się do końca obudziłam, zobaczyłam, że tą osobą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz