Stało się , Aoime nie żyła , a ja ...ja
miałam przed oczyma jej twarz. W jednej chwili wróciły wspomnienia moich
bliskich , może nie znałam Aoime zbyt długo , ale również uroniłam łzę
żalu , że odeszła.
Byłam w szoku gdy mi o tym powiedziano , może nie było to rozsądne , ale chciałam być sama , wzbiłam się w powietrze i wylądowałam na Górze Huraganu , usiadłam i zawyłam najgłośniej jak potrafiłam , była to oznaka szacunku , poczułam się tak jakby to wycie oczyściło moją duszę. Patrzyłam na księżyc i odezwał się do mnie cichy głos , który twierdził , że jest jeszcze nadzieja. Głos niósł ze sobą echo , które ciągle powtarzało "jest jeszcze nadzieja". Byłam zdezorientowana , na początku nie wiedziałam o co chodzi , jednak siedziałam jeszcze długo i dotarło do mnie , że może tutaj chodzi o Aoime. Czy to znaczy , że ... ona żyje ? No tak , chociaż ciało umarło dusza żyje ! Olśniło mnie. Może któryś z wilków jej pomoże ! ... |
||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz