Pewnego dnia ja i moja wataha, wybraliśmy się na polowanie.A ja ciągle 
patrzyłem na Sunshine. W końcu Kondrakar krzyknął:
- Stary dawaj!
Pobiegłem
 za sarną ,która mnie kopnełą w pysk,nie wiem co się dalej działało, bo 
chyba zemdlałem.Gdy już się obudziłem zobaczyłem nad sobą Sunshine
- Pij -powiedziała i dała mi naczynie z czymś zielonym.Wypiłem i od razu 
poczułem się lepiej. Wyszedłem z jamy i zobaczyłem moją watahę obżerającą 
się się mięsem.Wtedy Sunshine powiedziała:
- Gdyby nie ty, to byśmy nic nie 
upolowali.
Z niedowierzaniem odpowiedziałem :
- Jak 
to?
Sunshine odpowiedziała :
- Bo to było tak ona Cię kopnęła i się wywróciła.Czaisz?
Pomachałem głową i zasiedliśmy do jedzenia
- Smacznego!-krzyknąłem.
Chwilę później zjawiły się dwa obce mi wilki. Sunshine pobiegła z nimi na jakąś naradę. 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz