Pewnego dnia gdy słońce wstało usłyszałam gdzieś z daleka wycie. Nigdy
wcześniej go nie słyszałam. Postanowiłam to sprawdzić. Wyszłam więc z
jaskini, podeszłam do rzeczki by się napić i znów usłyszałam wycie, tym
razem o wiele bliżej. Odwróciłam się. Przed sobą zobaczyłam wysokiego
wilka. Jako wilczyca odważna bez skrępowania zapytałam:
- Kim jesteś? Czego tu szukasz? -warknęłam.
- Ej! Co tak ostro? - uśmiechnął się.
- No mów! Kim jesteś?
- Jestem Herys. A ty?
- Czego tu szukasz?!
- Nie powiesz jak masz na imię?
- Najpierw powiedz czego tu szukasz!
- Pożywienia. Nie jestem tu żeby zrobić ci krzywdę, chcę po prostu coś zjeść.
- A co? U siebie na terytorium nie masz co jeść?
- No wiesz. Nie mam. Moje terytorium zostało spalone i cała zwierzyna uciekła.
- Tak, uważaj bo ci uwierzę! Chcesz odebrać mi moje terytorium!
- Nie, naprawdę przyszedłem tu tylko po to by się posilić!
- No dobra, niech ci będzie. Jestem Niterra.
- Miło mi cię poznać Niterra. To czy mógł bym coś zjeść?
- No dobra. Możesz pójść na polowanie ze mną.-uśmiechnęłam się lekko.
Weszłam do jaskini i zaprosiłam go do środka.
- Przytulnie tu.- powiedział.
- Jestem w tej jaskini od niedawna, tak to całe życie się tułałam.
- To zupełnie tak jak ja.
I tak mijały nam godziny. Okazało się ze mamy ze sobą wiele wspólnego...
Po pewnym czasie zaproponowałam wspólne polowanie. Zgodził się i
poszliśmy.
Gdy wróciliśmy z polowania i zjedliśmy upolowanego jelenia, zaczęliśmy
znów rozmawiać. Gdy powiedział mi że został porzucony przez watahę gdy
był jeszcze szczeniakiem wiedziałam że mamy ze sobą jeszcze więcej
wspólnego niż sądziłam.
- Mam zamiar wyruszyć w podróż, znaleźć dla siebie miejsce i założyć rodzinę.-powiedziałam.
-Mam podobne plany. A może razem wyruszymy w poszukiwaniu watahy?
Zgodziłam się. I tak zaczęła się nasza przyjaźń...
W podróż wyruszyliśmy już kolejnego dnia.
Wędrowaliśmy, wędrowaliśmy i wędrowaliśmy. Aż wreszcie, natrafiliśmy na
pewną łąkę. Od dzika którego spotkaliśmy po drodze dowiedzieliśmy się że
jesteśmy na terenie watahy ognia. Pomyślałam że to coś dla nas, przecież
oboje jesteśmy z żywiołu ognia. Postanowiliśmy że jeżeli samica alfa nas
przyjmie to zostaniemy tu do końca swoich dnia...
Ruszyliśmy w kierunku wskazanym nam przez dzika, mówił że tam
najczęściej przebywa samica alfa. W głowie już układałam sobie
przemówienie, ale gdy tylko do niej podeszliśmy, Herys powiedział:
- Czy możemy dołączyć do twojej watahy?
I tylko tyle wystarczyło żeby przyjęła nas do swojej wilczej rodziny...
Obecnie jesteśmy już tu jakiś tydzień i w tym czasie zdążyłam zakochać
się w Herysie, zresztą on we mnie też. I teraz jesteśmy partnerami to
końca życia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz