Nastała północ. Coś tknęło mnie
na zwiedzanie strefy terytorium w której jeszcze nie byłam. Szłam wolno,
patrząc na piękno nocnej natury. Nagle miękka trawa zamieniła się w kamienie,
wiał chłodny wiatr a ja spojrzałam w górę. Księżyc towarzyszył mi. Patrzył
jednak smutno, jakby coś przeczuwał – ja nie przeczuwałam nic. Szłam dalej, aż
nagle ujrzałam urwisko, spojrzałam w dół oprócz
mgły nie widziałam nic. Spacerowałam po urwisku, myślałam, o tym, co się
dzieje wokół mnie a raczej we mnie. Nagle zauważyłam potężnego Orła Haasta
siedzącego na drzewie, spała. Wiedziałam, że jak jego obudzę – zaatakuje mnie, a
to jedyny mój wróg, tylko Ona może zabić nieśmiertelnego. Chciałam zawrócić ale
pomyślałam, tak czy inaczej kiedyś muszę pójść dalej, poznać moją krainę. Kamienie z drogi usuwałam lekkim
wiatrem, robiłam to jak najciszej potrafiłam, jednak na nic moje trudy. Gdy z krzaków wybiegła sarna
przerażona na mój widok, bok miała rozszarpany a krew sączyła się z niej nieubłaganie, obudziła
także Haastę, Ona rzuciła się na nią i zaczęła wydziobywać z niej wnętrzności, Ona
lekkim tchem biegła dalej ale upadła, Haasta zjadała ją w połowie żywą. Patrzyłam
na to i dziwiłam się światu, jednak nie uciekałam. Haasta spojrzała na mnie,
byłam jej kolejną ofiarą… jednak nie poddałam się bez walki. Podleciała
bliżej, syknęła a ja zaplątałam ją w
korzenie, jednak ta miała dużo siły. Szybko zerwała z siebie „kajdany”.
Walczyłam z nią najlepiej jak potrafiłam walka trwała godzinę, aż za nią stanął
wilk z jaskini. Patrzył na mnie ale w dziwny sposób, nie zauważyłam kiedy
Haasta złapała mnie za kark, i niechcący puściła nad przepaścią :
- Jak mamy zginąć to we dwie –
Warknęłam do ptaka łapiąc go za lewe skrzydło i ciągnąc za sobą w przepaść,
zdążyła przeciąć mi szyję na wylot.
Lot był długi, gdy nastąpił
upadek Haasta roztrzaskała się na milion kawałków, była to ostatnia Haasta na
całym świecie. Ja byłam cała, z wyjątkiem szyi, On posiadał truciznę, potrafił
zabić w mgnieniu oka. Wilk z Podziemnej Jaskini spojrzał na mnie, uśmiechnął
się i powiedział :
- Już czas.
Nic nie czułam, znalazłam się
znowu na Zapomnianej Polanie nie wiedziałam nawet jakim cudem.
- Może w końcu mi się
przedstawisz? - powiedziałam do Wilka –
Zjawy z pretensjami – i jak tu się
znalazłam?
- Goghte. Jesteś teraz taka jak my, nie żyjesz. –
Wilk przybrał minę zadowolenia ale gdy tylko spojrzał na mnie od razu spuścił
głowę.
- Nie, ja nie mogę tu być, ja
chcę być żywa, ja docenię to co mam, ja… - Zacięłam się, nie chciałam aby słońce
wariowało a gwiazdy zginęły w przestworzach szukając mnie. – Ja chcę wrócić
tylko jak ?
- Nie wrócisz już jako stara
Kiche, na pewno nie we własnym ciele. Ale uda się Ciebie przywrócić do świata
żywych. – Wilk zniknął.
Stałam sama mogąc robić co tylko moje marzenia zapragną. Jednak ja
głowiłam się nad tym, że nieśmiertelność to nie wieczność… więc co to jest ?
Straciłam to, teraz moja cała nadzieja w Goghte.
Poszłam się przejść, wiedziałam że
zjawa szybko mnie znajdzie. Teraz poruszałam się bez jakiejkolwiek siły… po
piętnastu minutach patrzenia na to co jest, czego brakuje w naturze znalazłam
piękne miejsce rzeczka, a przy niej kamienny pagórek z którego widać drugi
brzeg, był On pokryty kwiatami. Stałam tam i patrzyłam na krajobraz z
zachwytem.
- Nie umiesz ustać w miejscu
co ? – Gighte zaśmiał się i stanął koło
mnie. - Mam przekazać Ci ważną wiadomość od stwórcy.
- To mów ! – Warknęłam do niego z
uśmiechem i pociągnęłam za uszko, w końcu nie czułam chłodu, mogłam mu po
prostu dokuczyć. On jednak nie przyjął wyzwania zaczął mówić poważnym i
uroczystym tonem :
- Masz szczęście, Alfo Ziemi, że stwórca
widzi w Tobie przyszłość. Jeszcze dziś mam Ci poszukać ciała i znów wrócisz do
życia.
- Jakie szczęście !! – Byłam radosna
ale przez chwilę, przypomniałam sobie o Yumi przecież jest sama.. – Muszę do
kogoś iść.
Gnałam do domu, do jaskini, do
miejsca gdzie Yumi zawsze była…
- Yumi !! – Krzyknęłam i z
radością spojrzałam na małą przerażoną wilczycę – Yumi wróciłam !
Yumi przeraziła się jeszcze
bardziej.
- Kim jesteś ?! Gdzie jesteś ?! –
Yumi pokazała kły a ja stanęłam obok niej. Wtedy dopiero doszło do mnie, że
ducha Ona nie widzi…
- Yumi to ja, Kiche –
Odpowiedziałam – Musisz tylko uwierzyć,
a wtedy mnie zobaczysz. Tylko uwierz…
Yumi uwierzyła, spojrzała na mnie
i zmarkotniała.
- Co się stało ? – Zapytała z
lekkim płaczem…
- Nic, nic. Ja wrócę do Ciebie,
bądź dzielna. – Uśmiechnęłam się i wyszłam.
Postanowiłam wrócić do Kamiennego
Pagórka, było tam cudownie a rzeka dodawała uroku. Chciałam się napić wody z
niej, niestety mój język nie nabierał wody… ale nie traciłam nastroju. Przecież
miałam wrócić do świata żywych.
Po trzech godzinach przyszedł
Wilk – Zjawa.
- Chodź – Powiedział głosem jakże
smutnym
- Ej co się stało ? – Zapytałam go.
- Nic, po prostu wypełniam misję
i znów będę miał ciało – Wilk uśmiechnął się.
Doszliśmy do Podziemi
Niespełnionej Miłości, kiedy weszłam do niej, Gighte kazał mi stanąć na samym
środku jaskini.. gdy to zrobiłam pojawiły się wokół mnie nietoperze, latały w
kółko ja nie widziałam nic, źle się poczułam i zemdlałam. Gdy się obudziłam
Wilk – Zjawa stał koło mnie, uśmiechnięty.
- Udało się – Powiedział.
Nie odpowiedziałam, szybko
pobiegłam do rzeki przyjrzeć się sobie. Ha ! Zamiast czarnej sierści, miałam
kremową.
- I co tym sądzisz – Zapytałam się pokazując Zjawie
swoją postawę w nowym ciele.
- Pięknie – Uśmiechnął się i
zniknął.
Pobiegłam szybko do Aoime. Ta
jednak wystraszyła się.
- Nie bój się to ja, Kiche – Z dumą
odpowiedziałam wilczycy i popatrzyłam jej w oczy, była zamotana. Podeszła i
poprzez dotyk przeczytała to co się stało. Nie musiałam nic mówić.
- Kiche !! Miło Cię widzieć ! –
Wilczyca uśmiechnęła się.
Po paru minutach rozmowy
przypomniałam sobie, że Perrie też nie zna mojego teraźniejszego wcielenia,
jednak ta nie dała sobie wytłumaczyć kim jestem, wodne pociski runęły na mnie z
wielką mocą.
- Dotknij mnie a się przekonasz. –
Powiedziałam otrzepując się z wody. Wilczyca uczyniła to, była w szoku ale
jednak uwierzyła.
- Kiche … - Wyszeptała.
Bawiłyśmy się razem długi okres
czasu, ale chciałam już powitać noc, więc musiałam wracać do jaskini.
- Kiche ? – Maleńka Yumi
spojrzała na mnie
- We własnej osobie – Stanęłam koło
niej
-
Kiche !!! – Uśmiechnęła się i poszła spać.
Byłam zadowolona z tego, że żyję.
Poszłam do lasu poprosić świetliki o
pomoc, jak zawsze, bawiły się tworząc różne wzory. Chciałam iść do podziemi… zgodziły się. Gdy
byliśmy już na miejscu, szukałam czegoś ostrego, aż w końcu znalazłam ostry
kawałek skały, przecięłam skórę a z rany wypłynęła krew i ze starannością napisałam
na ścianie :
Смерть -
Занятая убиванием,
делает это топорный,
без системы и сноровки.
Как будто на кто угодно из нас
училась только.
Czyli :
Śmierć –
Zajęta zabijaniem,
robi to niezdarnie,
bez systemu i wprawy.
Jakby na każdym z nas uczyła się
dopiero.
Podziękowałam świetlikom, i
położyłam się w podziemiach czekając na kolejny dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz