środa, 13 lutego 2013

(Wataha Ziemi) od Kiche

Nastała północ. Coś tknęło mnie na zwiedzanie strefy terytorium w której jeszcze nie byłam. Szłam wolno, patrząc na piękno nocnej natury. Nagle miękka trawa zamieniła się w kamienie, wiał chłodny wiatr a ja spojrzałam w górę. Księżyc towarzyszył mi. Patrzył jednak smutno, jakby coś przeczuwał – ja nie przeczuwałam nic. Szłam dalej, aż nagle ujrzałam urwisko, spojrzałam w dół oprócz  mgły nie widziałam nic. Spacerowałam po urwisku, myślałam, o tym, co się dzieje wokół mnie a raczej we mnie. Nagle zauważyłam potężnego Orła Haasta siedzącego na drzewie, spała. Wiedziałam, że jak jego obudzę – zaatakuje mnie, a to jedyny mój wróg, tylko Ona może zabić nieśmiertelnego. Chciałam zawrócić ale pomyślałam, tak czy inaczej kiedyś muszę pójść dalej, poznać  moją krainę. Kamienie z drogi usuwałam lekkim wiatrem, robiłam to jak najciszej potrafiłam, jednak na  nic moje trudy. Gdy z krzaków wybiegła sarna przerażona na mój widok, bok miała rozszarpany a krew  sączyła się z niej nieubłaganie, obudziła także Haastę, Ona rzuciła się na nią i zaczęła  wydziobywać z niej wnętrzności, Ona lekkim tchem biegła dalej ale upadła, Haasta zjadała ją w połowie żywą. Patrzyłam na to i dziwiłam się światu, jednak nie uciekałam. Haasta spojrzała na mnie, byłam jej kolejną ofiarą… jednak nie poddałam się bez walki. Podleciała bliżej, syknęła a ja zaplątałam ją w  korzenie, jednak ta miała dużo siły. Szybko zerwała z siebie „kajdany”. Walczyłam z nią najlepiej jak potrafiłam walka trwała godzinę, aż za nią stanął wilk z jaskini. Patrzył na mnie ale w dziwny sposób, nie zauważyłam kiedy Haasta złapała mnie za kark, i niechcący puściła nad przepaścią :
- Jak mamy zginąć to we dwie – Warknęłam do ptaka łapiąc go za lewe skrzydło i ciągnąc za sobą w przepaść, zdążyła przeciąć mi szyję na wylot.
Lot był długi, gdy nastąpił upadek Haasta roztrzaskała się na milion kawałków, była to ostatnia Haasta na całym świecie. Ja byłam cała, z wyjątkiem szyi, On posiadał truciznę, potrafił zabić w mgnieniu oka. Wilk z Podziemnej Jaskini spojrzał na mnie, uśmiechnął się i powiedział :
- Już czas.
Nic nie czułam, znalazłam się znowu na Zapomnianej Polanie nie wiedziałam nawet jakim cudem.
- Może w końcu mi się przedstawisz? -  powiedziałam do Wilka – Zjawy  z pretensjami – i jak tu się znalazłam?
-  Goghte. Jesteś teraz taka jak my, nie żyjesz. – Wilk przybrał minę zadowolenia ale gdy tylko spojrzał na mnie od razu spuścił głowę.
- Nie, ja nie mogę tu być, ja chcę być żywa, ja docenię to co mam, ja… - Zacięłam się, nie chciałam aby słońce wariowało a gwiazdy zginęły w przestworzach szukając mnie. – Ja chcę wrócić tylko jak ?
- Nie wrócisz już jako stara Kiche, na pewno nie we własnym ciele. Ale uda się Ciebie przywrócić do świata żywych.  – Wilk zniknął.
Stałam sama mogąc robić  co tylko moje marzenia zapragną. Jednak ja głowiłam się nad tym, że nieśmiertelność to nie wieczność… więc co to jest ? Straciłam to, teraz moja cała nadzieja w Goghte.
Poszłam się przejść, wiedziałam że zjawa szybko mnie znajdzie. Teraz poruszałam się bez jakiejkolwiek siły… po piętnastu minutach patrzenia na to co jest, czego brakuje w naturze znalazłam piękne miejsce rzeczka, a przy niej kamienny pagórek z którego widać drugi brzeg, był On pokryty kwiatami. Stałam tam i patrzyłam na krajobraz z zachwytem.
- Nie umiesz ustać w miejscu co  ? – Gighte zaśmiał się i stanął koło mnie. - Mam przekazać Ci ważną wiadomość od stwórcy.
- To mów ! – Warknęłam do niego z uśmiechem i pociągnęłam za uszko, w końcu nie czułam chłodu, mogłam mu po prostu dokuczyć. On jednak nie przyjął wyzwania zaczął mówić poważnym i uroczystym tonem :
- Masz szczęście, Alfo Ziemi, że stwórca widzi w Tobie przyszłość. Jeszcze dziś mam Ci poszukać ciała i znów wrócisz do życia.
- Jakie szczęście !! – Byłam radosna ale przez chwilę, przypomniałam sobie o Yumi przecież jest sama.. – Muszę do kogoś iść.
Gnałam do domu, do jaskini, do miejsca gdzie Yumi zawsze była…
- Yumi !! – Krzyknęłam i z radością spojrzałam na małą przerażoną wilczycę – Yumi wróciłam !
Yumi przeraziła się jeszcze bardziej.
- Kim jesteś ?! Gdzie jesteś ?! – Yumi pokazała kły a ja stanęłam obok niej. Wtedy dopiero doszło do mnie, że ducha Ona nie widzi…
- Yumi to ja, Kiche – Odpowiedziałam – Musisz tylko  uwierzyć, a wtedy mnie zobaczysz. Tylko uwierz…
Yumi uwierzyła, spojrzała na mnie i zmarkotniała.
- Co się stało ? – Zapytała z lekkim płaczem…
- Nic, nic. Ja wrócę do Ciebie, bądź dzielna. – Uśmiechnęłam się i wyszłam.
Postanowiłam wrócić do Kamiennego Pagórka, było tam cudownie a rzeka dodawała uroku. Chciałam się napić wody z niej, niestety mój język nie nabierał wody… ale nie traciłam nastroju. Przecież miałam wrócić do świata żywych.
Po trzech godzinach przyszedł Wilk – Zjawa.
- Chodź – Powiedział głosem jakże smutnym
- Ej co się stało ? – Zapytałam go.
- Nic, po prostu wypełniam misję i znów będę miał ciało – Wilk uśmiechnął się.
Doszliśmy do Podziemi Niespełnionej Miłości, kiedy weszłam do niej, Gighte kazał mi stanąć na samym środku jaskini.. gdy to zrobiłam pojawiły się wokół mnie nietoperze, latały w kółko ja nie widziałam nic, źle się poczułam i zemdlałam. Gdy się obudziłam Wilk – Zjawa stał koło mnie, uśmiechnięty.
- Udało się – Powiedział.
Nie odpowiedziałam, szybko pobiegłam do rzeki przyjrzeć się sobie. Ha ! Zamiast czarnej sierści, miałam kremową.
- I co  tym sądzisz – Zapytałam się pokazując Zjawie swoją postawę w nowym ciele.
- Pięknie – Uśmiechnął się i zniknął.
Pobiegłam szybko do Aoime. Ta jednak wystraszyła się.
- Nie bój się to ja, Kiche – Z dumą odpowiedziałam wilczycy i popatrzyłam jej w oczy, była zamotana. Podeszła i poprzez dotyk przeczytała to co się stało. Nie musiałam nic mówić.
- Kiche !! Miło Cię widzieć ! – Wilczyca uśmiechnęła się.
Po paru minutach rozmowy przypomniałam sobie, że Perrie też nie zna mojego teraźniejszego wcielenia, jednak ta nie dała sobie wytłumaczyć kim jestem, wodne pociski runęły na mnie z wielką mocą.
- Dotknij mnie a się przekonasz. – Powiedziałam otrzepując się z wody. Wilczyca uczyniła to, była w szoku ale jednak uwierzyła.
- Kiche … - Wyszeptała.
Bawiłyśmy się razem długi okres czasu, ale chciałam już powitać noc, więc musiałam wracać do jaskini.
- Kiche ? – Maleńka Yumi spojrzała na mnie
- We własnej osobie – Stanęłam koło niej
-  Kiche !!! – Uśmiechnęła się i poszła spać.
Byłam zadowolona z tego, że żyję. Poszłam  do lasu poprosić świetliki o pomoc, jak zawsze, bawiły się tworząc różne wzory.  Chciałam iść do podziemi… zgodziły się. Gdy byliśmy już na miejscu, szukałam czegoś ostrego, aż w końcu znalazłam ostry kawałek skały, przecięłam skórę a z rany wypłynęła krew i ze starannością napisałam na ścianie :
Смерть -
Занятая убиванием,
делает это топорный,
без системы и сноровки.
Как будто на кто угодно из нас училась только.
Czyli :
Śmierć –
Zajęta zabijaniem,
robi to niezdarnie,
bez systemu i wprawy.
Jakby na każdym z nas uczyła się dopiero.
Podziękowałam świetlikom, i położyłam się w podziemiach czekając na kolejny dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz