Gdy świt w końcu nastał a słońce na moją prośbę przygrzewało
bardziej, postanowiłam odwiedzić jeszcze raz tą samą jaskinię co wczoraj.
Biegłam szybko jakby „coś” dodawało mi prędkości, jakby myśli stworzyły
skrzydła na mym grzbiecie i uniosły nad ziemię. Zatrzymałam się. „Przecież to
jaskinia, tam jest ciemno jak w grobie !” – Pomyślałam, jednak znałam doskonale
swoje moce, kwiaty i zwierzęta – duże i małe, pomagały mi z chęcią. Poprosiłam
zatem świetliki o pomoc… bez chwili zastanowienia ruszyły za mną. Teraz, kiedy
wraz z małymi kompanami schodziłam na
sam dół, mrok był daleko… świetliki doskonale sobie poradziły. Teraz jaskinia
była rozjaśniona, krwiste malowidła widziałam teraz dokładnie. Zamknęłam oczy.
Czułam rozpacz i przerażenie. Ściany i sufit były pokryte napisami z krwi,
napis był jasny любовь czyli miłość. Mały świetlik podleciał i zapytał się czy
wszystko w porządku, kazałam im odlecieć. Światło powoli się oddalało.. nastał
mrok. Położyłam się przy ścianie z pięknym rosyjskim wierszem. Zaczęłam myśleć
o dolinie jak ona wygląda i jakim obszarem tak naprawdę włada Alfa Mroku i
Wody, zaczęło robić się coraz chłodniej, na
mojej sierści pojawił się szron a krwisty wiersz zaczął „płakać” na mnie
krwią i rozbłyskiwać, oświetlił tylko najbliższy skrawek. Czułam, że coś jest
nie tak. Dwa metry przede mną wir
stworzony z piachu zaczął sam stwarzać wilka, oczy miał On zamknięte szczelnie,
pysk spuszczony w dół i stał niczym posąg. Minęło kilka sekund a wilk stał się
całkowicie realny. Ślepia nie ukazał ni na chwilę ale słyszałam jego ciężki
oddech, jego ogon długi i czarny jak noc był w górze, teraz znajdował się na
ziemi.
- Kim jesteś i czego oczekujesz – Wiedziałam, że Basior
przyszedł po coś… czegoś szukał. Stałam, patrzyłam na wilka krótki okres czasu,
aż ten przemówił bladym szeptem, jakby konał i wypowiadał swe ostatnie słowa :
- Nieraz tak wilk za jeleniem młodym do ostatniej krwi
ugania, gdy z legowiska go spłoszy, rwąc przez pustkowia i jary; choćby ten gdzieś przyczajony zdołał się skryć pod
krzakami, wilk go wytropi i ściga z
wiatrem, aż go dopędzi, tak i ja, Kiche córko potężnego władcy, chodzę za Tobą
w ślad.
- I po co ? Tchórzysz aby mnie zaatakować czy dalej gonić
wolisz? – Ze złością spytałam tajemniczego Basiora. Ten otworzył pysk z którego
wystawały kły ostre jak brzytwa. Nie przeraziłam się, dopóki nie otworzył
oczu.. były one białe, bez czarnych źrenic – nie mówiły nic. Uciekłam. Teraz
bór był szary, podłoże suche zasypywało się pod ciężarem mojego chudego ciała.
Zatrzymałam się – przede mną stał ten sam Basior co w jaskini.
Przestań! – Czułam jak jego wola kieruje moim umysłem, moją
duszą. Zamknęłam oczy i pysk pochyliłam ku ziemi oddając hołd silniejszej
istocie. Powtórzyłam pytanie; teraz wiedziałam już … białe oczy znaczą że a
misje do wykonania, był łącznikiem między mną a stworzycielem wszystkiego.
Zrozumiałam, nie wiem czy to dzięki „burzy mózgu” którą zafundował mi czy też
sama posiadałam taką wiedzę.
- Mój cel powiem Tobie Kiche, kiedy przestaniesz się bać
tego co uniknąć nie możesz. Nie możesz uniknąć mnie.
Od lat szczenięcych mają największą cechą była odwaga. Teraz
uciekła niczym Hektor przed Achillesem. Zabrała ze sobą także dumę. Zrobiłam to
co zjawa kazała. Moje tchórzostwo pożegnało się ze mną. Odwaga dzielnie stawiła
czoła, wraz z dumą. Nieopodal rosła wierzba, miała długie piękne gałęzie na
których rosły kosztowne kamienie. W mgnieniu oka posłużyły mi jako liny. Basior stał zaplątany w nie. Uznałam to za wygraną lecz „liny”
zaczęły tracić swój soczyście zielony kolor, stały się szare, a po chwili
zamieniły się w pył.
- Kiche… - wymówiła zjawa .
Nic nie mów ! – Warknęłam. Wiedziałam z kim mam do
czynienia. Był to posłaniec śmierci. –
Nic mi nie zrobisz. Jestem nieśmiertelna.
- Nieśmiertelność to cecha boska nie uważasz?
Zjawa miała zamknięte oczy, uszy były długie i
przysłuchiwały się każdemu szmerowi.
- Uważam. Widocznie jestem bóstwem. – Odparłam soczyście z
dumą.
- Ja jestem śmiercią i życiem, duszą i ciałem, Twoją
przeszłością i przyszłością. Jestem częścią Ciebie droga Kiche. Więc powiadasz,
że wszystko może być wieczne na przykład Twój żywot i Twoja tułaczka ? – Zjawa
stała i uśmiechnęła się.
- Nie sądzę. –
Dumałam nad tą odpowiedzią. – Przyszedłeś skończyć mój żywot ?
- A kto zajmie się dniem, nocą, latem, zimą i kwiatami ? –
Zjawa zaprzeczała sama sobie. – Kiedy Ciebie zabierze ten który daje mi żywot
Twój… słońce będzie Cię szukać, zacznie rozpaczać i ogrzewać ziemię coraz
bardziej, księżyc i gwiazdy też nie znajdą ukojenia. Светопреставление – Basior
powiedział koniec świata w języku takim jakim napisano wiersz w jaskini.
- Rozumiem. Jesteś wilkiem z opowiadania w jaskini ? –
Uspokoiłam się i usiadłam na trawie.
- Tak. Ty odkryłaś moją jaskinię, zauważyłem w Tobie coś
szczególnego więc stwórca pozwolił mi być Twoją ostoją. Ja dzięki Tobie mam
duszę – Twoją. Ty kontrolujesz mnie, ja Ciebie.- Basior zaczął cichnąć. Ja
wstałam. I tak we dwoje, w milczeniu, ja i moja śmierć staliśmy bezradni na
słowa, na czyny. Wilk podszedł do mnie dotknął mnie, poczułam niezwykły chłód.
Tak staliśmy On niczym moje lustrzane odbicie stał przy mnie, nasze oczy i uszy
były w jednej linii, oczy … zamknięte a jednak widziałam wszystko.
- Ni bój się żyć Kiche – Otworzył oczy i nie były już
bezimienne, oczy miał czerwone, źrenicę małą, jego żywot się kończył. – Zaufaj
temu co tu jest. Jesteś najstarsza spośród wszystkich watah tu. Będziesz
pierwsza w kolejce stwórcy. Wilk zniknął… Ja poczułam wiatr, cieszyłam się, że
żyje. Pobiegłam dalej, przez las mknąc obserwowałam każdy skrawek przyrody. Aż
natrafiłam na polanę. Była duża, otoczona lasem. Ale… była smutna. Nie miała
kwiatów, trawa była wyblakła i żadnego życia nie było nawet znać.
- To Polana Zapomnienia – Wilk – Zjawa znów stanął koło mnie
– Podejdź pokażę Ci coś. Podeszłam do niego bez zastanowienia. Kiedy stanęłam
obok niego kazał mi zamknąć oczy i ożywić moją największą moc. Zamieniłam
polanę „niby” wiosenną w zimową porę i znów wróciła Ona do swojej prawidłowej
formy.
- Masz większą moc… moc rozmawiania i widzenia duchów. –
Zjawa otoczyła mnie czarnym dymem i faktycznie. Widziałam wilki, wilczątka.
Bawiły się, niektóre rozmawiały. Wyrocznie były otoczone białym błyskiem.
Podeszła do mnie stara wilczyca i rzekła :
- Ożyw tą Polanę. O nas nikt
już nie pamięta.
Spojrzałam na nią i obiecałam, że to uczynię, ale na
następny dzień. Robiło się późno. Kiedy pożegnałam słońce i gwiazdy i weszłam
do jaskini Yumi już spała. Byłam wyczerpana, ale szczęśliwa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz