Tego dnia obudziłam się wcześnie, mimo iż całą noc patrzyłam na niebo.
Przetarłam oczy, i wyszłam z jaskini, obijając się o wszystko co po
drodze, bo po obudzeniu się, tracę zupełnie orientację. Kiedy już
oficjalnie się obudziłam, podszedł do mnie Szawa.
- Witaj - powiedział.
- Witaj - jęknęłam i poszłam dalej.
Minęłam Kariad i Chiarę, a późnej skierowałam się w stronę jakieś
rzeczki bo chciałam się napić. Jednak przy okazji jednak, zobaczyłam
górę, na której kiedyś podziwiałam kometę. Była to Posępna Góra, jak się
później dowiedziałam, chodź jak dla mnie nie była wcale taka posępna,
był z niej ładny widok. Udałam się wreszcie nad wodę, i zaczęłam
łapczywie pić. Gdy już w końcu zaspokoiłam pragnienie, zaczęłam się
zastanawiać, co będę robić. Nic nie przychodziło mi do głowy, więc
poszłam i zapolowałam na zająca, a potem go zjadłam. Nadal zastanawiałam
się, co mogę robić. Byłam wyrocznią, więc powinnam... ten no...
wyroczniować? Było takie słowo? Zaczęłam się nad tym zastanawiać.
Poszłam więc przed siebie, i zobaczyłam Szawę, który próbował coś
upolować, znacznie większego niż królik. Czaił się na stado jeleni.
Właśnie miał wystartować, gdy stanęłam obok niego:
- Hej - powiedziałam wesoło, a Szawa krzyknął przestraszony.
Stado usłyszało nas, ale nie wiedziało, gdzie jest drapieżnik, i tak się
złożyło, że jelenie zaczęły uciekać w naszą stronę. Szawa jęknął,
chwycił mnie, i odciągnął, daleko od śmiercionośnych kopyt. Usiadł
przede mną i popatrzył na mnie:
- Co to miało być?
- Ja chciałam się tylko zapytać coś - powiedziałam bezradnie - Nie umiem polować, nie wiedziałam że ci przeszkodzę.
- Jesteś wyrocznią, więc wyroczniuj, zajmij się swoimi sprawami.
- Myślisz że co mogłabym zrobić?
- A nie możesz wróżyć innym wilkom? - spytał.
- Wiesz, to dobry pomysł, myślisz że mogę?
- Jesteś wyrocznią, masz inne zajęcia?
- Oooo, a mogę ci powróżyć?
- Pewnie - wystawił łapę - Wyczytaj coś fajnego.
- Po co wystawiasz łapę?
- Żebyś wyczytała przyszłość, a co, fusów, kryształowej kuli, czy kart potrzebujesz?
- Śmieszne, naprawdę - powiedziałam - Czytam z twojej aury, i wiesz co?
- Co?
- Przez dzisiejsze bieganie, będziesz jutro chory.
- Miałaś powiedzieć coś fajnego!
- Mówię zgodnie z prawdą, ale wiem też, że kiedy wyzdrowiejesz, uda ci się złapać dużego łosia...
- A zatem to pozytywna wróżba!
- ...którego później zabiorą ci drapieżne ptaki, bo będziesz zbyt daleko, by przynieść zdobycz tutaj..
- Już nie takie pozytywne - westchnął - Dobrze, idź i sobie powróż komuś innemu.
- Pooglądasz dziś ze mną gwiazdy? - spytałam - Wiesz, są fajne..
- A czemu miałbym je oglądać? Wiesz, to romantyczne, nie?
- Nie, według mnie nie - przekrzywiłam głowę - Miałam na myśli, wspólne
podziwianie, jako przyjaciele. Oglądam na Posępnej Górze, przyjdziesz?
- Nie wiem - wzruszył ramionami - Idę zapolować, ale tym razem się nie zjawiaj - popędził w stronę gdzie uciekło stado.
Siedziałam tam jeszcze jakiś czas, a potem zebrałam się, i poszłam w
stronę góry, bo robiło się ciemno. Zastanawiałam się, czy Szawa
przyjdzie. Ale potem zasnęłam na górze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz