Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że jestem w jaskini, jaskini Mroku.
Świetnie. A więc wszystko jest normalnie. Kierowałam się w stronę wyjścia.
Zaraz! Ja nie szłam, ja... lewitowałam? Sunęłam? Oparłam cały ciężar ciała na łapach, i wtem się zapadłam.
Uh, niezbyt przyjemny widok. Podziemia jaskini. Mnóstwo robactwa, błota i... chyba czyjeś zwłoki.
Brrr, wróciłam na powierzchnię. Moje łapy były przezroczyste. Już nie były koloru kości słoniowej, czy pereł, o nie. Moje całe ciało tak wyglądało.
Spróbowałam po raz kolejny wyjść na zewnątrz. Zaraz, gdy wyszłam zaczęłam się rozciągać i blednąć jeszcze bardziej... zanikać. Z krzykiem zawróciłam do jaskini. Nie było łatwo przejść, jakiegoś rodzaju pole siłowe mnie zatrzymywało. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, jak kiepsko się czułam na zewnątrz.
Dlaczego ja w ogóle żyję? Nie powinnam... Pamiętam zimny dotyk kłów wilka, a później nicość.
A teraz dryfuję we własnej jaskini, sama. Niezbyt pocieszająca wizja przyszłości.
Jak fale morza, dotarła do mnie informacja. Olśniło mnie. Jaskinia zachowała moją duszę.
Tak naprawdę nie oglądałam się za siebie. Teraz to zrobiłam.
Stara Aoime leżała na ziemi, Nowa Aoime dryfowała.
Ciało wyglądało tak bezbronnie z głową leżącą nienaturalnie odchyloną w drugą stronę.
Do jaskini wleciała Perrie, która rzuciła się do ciała Starej Aoime.
Przepraszam, pomyślałam. To będzie boleć.
- Och, Aoime. - jęknęła wilczyca. - Obudź się. - skamlała.
Perrie wybuchła płaczem.
Podpłynęłam do wadery i położyłam moją duch-łapę na jej ramieniu.
Wciąż jestem z tobą, szeptałam.
Wtem weszła Kiche. Stanęła jak wryta, gdy zobaczyła moje ciało. Za nią wleciał Shadow. Wydawał się tak samo zaskoczony, jak jego wybranka.
Krzyczałam wciąż, że ja tu jestem, że ich nie opuściłam. Nikt nie zauważył. Gdy stanęłam przed nosem Kiche, ta szepnęła:
- Shadow, mi się wydaje, czy tu jest zimniej?
- Wydaje Ci się.
Perrie gdzieś wybiegła. Kiche później także. Shadow poleciał ich szukać.
Tak, to moja przyszłość. Będę tu siedzieć i obserwować świat wewnątrz jaskini, wiecznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz