Obudziłem się w jakimś podziemiu. 
Zauważyłem ,że są tu wszystkie wilki mroku oprócz Aoime. Zacząłem się 
martwić, wiedziałem ,że może coś jej się stać. Bardziej ceniłem jej 
życie niż moje własne. Zbliżyłem się do ściany i popukałem łapą słychać 
było, że za tą ścianą jest korytarz lub grota. Wysłałem w stronę ściany 
tornado ciemności, ściana się skruszyła a za nią było kilka korytarzy. 
Powiedziałem do watahy  aby podzielić się na mniejsze grupy i zbadać te 
korytarzem. Były trzy korytarze ,o jednego za dużo jeśli w każdej grupie
 ma być po tyle samo wilków. Uzgodniłem z resztą ,że ja pójdę sam. 
Mieliśmy się tu spotkać za mniej więcej godzinę lub gdy korytarz się 
skończy. Ruszyłem niepewne ,myślałem o Aoime co z nią będzie. Nagle 
stanąłem jak wryty 5 metrów ode mnie stało coś na kształt wilka ale to 
był cień. Nie wierzyłem  własnym oczom puściłem w jego stronę fałem pola
 siłowego a on zniknął. Nie wiedziałem co się dzieje. Rozsądek 
podpowiadał mi aby wrócić. Gdy wróciłem do miejsca zbiórki okazało się, 
że w każdym korytarzu były takie cienie jednak gdy spróbowało się 
zaatakować one znikały. Było to dziwne, bardzo dziwne. Wszystkich 
wszystkie te wydarzenia zmęczyły bardzo jednak niebezpieczne jest teraz 
spać, powiedziałem reszcie aby się położyli a ja obejmę wartę.
 
 | 
      ||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz