środa, 13 lutego 2013

(Wataha Powietrza) Od Nayry

Szłam powoli brzegiem jeziora. Szary żwir chrzęścił mi pod łapami. Nad moją głową wesoło ćwierkały sikorki i wróble. Na wysokich brzozach i dębach za mną wiewiórki skakały po gałęziach. Wokół mnie nie widziałam, żadnego wilka. Może to i dobrze... Czasami niezbyt przepadałam za towarzystwem innych, szczególnie z innych watah. Dziś wolałam zostać sama. Czułam, że zbliża się coś złego, że niedługo świat wywróci się do góry nogami. Nie było to pierwsze takie przeczucie ostatnimi czasy... Towarzyszyło mi już od paru tygodni. Byłam bardzo niespokojna, nie mogłam zasnąć. A gdy już zasnęłam śniły mi się pola spowite mgłą i popiołem. Budziłam się wtedy dysząc ciężko zlana potem... Zadrżałam. Szybko odrzuciłam te myśli i wróciłam do teraźniejszości. Nagle poczułam cichutki głos w mojej głowie. Obróciłam się wypatrując. Nic nie poruszyło się ani w zaroślach między drzewami, ani w wysokiej trawie przede mną. Zatrzymałam się i postawiłam uszy nasłuchując. Ponownie usłyszałam głos w mojej głowie, tym razem głośniejszy i wyraźniejszy. Zdołałam wyłapać jedynie pojedyncze słowa...
Zdołałam się na odwagę i zawołałam
- Wiem, że tu jesteś ! Słyszę cię ...
Trzcina nad brzegiem poruszyła się i bezszelestnie wyszła z niej szara wilczyca. Znałam ją z watahy, ale jeszcze nigdy nie miałam okazji z nią porozmawiać...
- Czemu mnie śledzisz ? - zawarczałam na chwilę ukazując lśniące, białe kły.
- Po prostu przyglądałam ci się zza krzaków... Nie musisz od razu osądzać mnie o szpiegostwo ! - uśmiechnęła się chytrze wilczyca
- Nie znamy się chyba... Jestem Rapix
Podeszłam bliżej wadery. W każdej chwili byłam gotowa zaatakować lub bronić się
- Nayra... - opowiedziałam ostrożnie. Nie miałam jeszcze do niej zaufania. A u mnie dość ciężko się je zdobywa !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz