czwartek, 28 lutego 2013

(Wataha Ziemi) od Kiche



Samica urzekła mnie swoją osobą. Wydawała mi się podobna do mnie z charakteru. Należała teraz do mojej watahy. Obserwowałam uważnie Shadow’a… czyżby zazdrość? Rozmawiał z nią tak delikatnie i czule. Chyba spodobało im się przebywanie ze sobą. Zastanawiałam się czy moja grupa coś upolowała, jeśli nie – byli skazani na klęskę. Zamknęłam oczy, tak bardzo chciałam zasnąć, nie myśleć o tym, ale jednak nie mogę. Nie chciałam już tak leżeć. Chodziłam dookoła ścian i z rozpędu uderzyłam w jedną z nich. O dziwo ona rozpadła się i powstał niby tunel. Wszyscy spojrzeli w moją stronę.
- Chodźcie za mną. – Zawołałam i poszłam przodem.
Szliśmy długi okres czasu. Nagle na drodze stanęła biała wilczyca. Zatrzymałam się.
- Kim jesteś? Zapytałam ją. Shadow spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Do kogo Ty gadasz ? – Spytała Perrie.
Domyśliłam się, że to duch.
- Stójcie – Powiedziałam i podbiegłam bliżej. Powtórzyłam pytanie – Kim jesteś?
- Waszą zgubą – Zaśmiała się i zniknęła.
- Mamy problem. – Odpowiedziałam i odwróciłam się do zdziwionych kompanów – Ja idę przodem, Shadow po mojej prawej a Perrie po lewej. W środku idzie Saris. Zgodzili się. Nie chciałam by ktoś z nas zginął. Nagle dotarliśmy do jaskini podziemnej. Przepływała tam przez sam środek rzeka rtęci.
- To ich nora widocznie – Perrie zwiedzała z zaciekawieniem ową jaskinię.
- Czyli mogą być ich nawet setki przez tą rzeczkę – Shadow spojrzał na mnie. „Co teraz…” pomyślałam. Nagle usłyszeliśmy kroki.
-Schowajcie się. Ja dam radę – Warknęłam cicho. Wszyscy posłusznie wykonali rozkaz. W głębi tunelu zauważyłam dwa wilki rtęci.
Spojrzały na mnie i od razu zaatakowali. Stworzyłam z ziemi wilki podobne do mnie. Jedna bestia zdezorientowała się całkowicie. Skoczyła na jednego z nich i gdy tylko zatrzasnął kły  - wilk z ziemi wszedł do żołądka wilka rtęci. Ten się udusił i skonał. Gdy przyglądałam się temu widowisku kompan zdechłego wilka rzucił się na mnie. Nie zdążyłam zareagować i ugryzł mnie w szyję. Czułam jak ucieka ze mnie cała energia. Uratował mnie Shadow. Odepchnął wilczura i zgładził go. Wstałam i podziękowałam mu. Myślałam, że to koniec jednak… myliłam się. Z nieznanego mi powodu zemdlałam. Gdy ocknęłam się zobaczyłam wszystkie wilki z watahy Aoime. Leżały bezbronne. Spojrzałam na Shadow’a. Miał rozcięte skrzydło. Na jego łapie zobaczyłam rtęciową „bransoletkę”. Nie wiedziałam co ona oznacza. Miałam ochotę się do niego przytulić. Nie wiedziałam co teraz z nami będzie. Wiedziałam jedno, że jak tak dalej pójdzie nigdy się stąd nie wydostaniemy
Spojrzałam na łapy innych wilków. Miały takie same kajdany jak Shadow. Jedynie ja nie miałam… zaskoczyło mnie to. Nagle wszedł wielki, potężny wilk rtęci. Spojrzał na mnie i rzekł:
- Obudziłaś się w końcu. Chodź.
 Nie wiedziałam dokąd mnie zabiera. Szłam za nim posłusznie. Nie chciałam jakichkolwiek kłopotów. Weszliśmy do wielkiej Sali gdzie było około stu wilków owego metalu. W samym centrum siedział Basior. Gdy ujrzał mnie, od razu zawył, zrobiło się cicho. Wszystkie wilki oddały hołd bestii stojącej na środku. Ten jednak nie zważał na nich uwagi. Spojrzał mi w oczy i zapytał :
- Pani godność?
- Kiche. Opiekunka Ziemi. Co Ty nie wiesz kogo łapiesz?!
Wilk zachował się tak jakbym była dla  niego ważna. Jednak z drugiej strony traktował mnie ja poddaną.
- O… Kiche. Pani Ziemi, mamy do Ciebie sprawę.
- Czego chcesz?
- Pomożesz nam zawładnąć wszystkimi ziemiami które leżą w pobliżu. Jeżeli się zgodzisz nikt nie zostanie zabity.
Nie wiedziałam co robić, chciałam by moi przyjaciele byli szczęśliwi…
- Zgoda..
Rzekłam przerażona. Wilk był dumny ze swojego dzieła.
Nagle usłyszałam piski z Sali gdzie znajdowały się uprowadzone wilki. Wraz z „Alfą” rtęci pobiegliśmy tam. Na środku stał Shadow i kiedy próbował użyć swojej magii, bransoletka zaciskała się mocniej. Lupus zaczął się śmiać i rzekł :
- Wolisz sobie łapę zmiażdżyć, niż się uspokoić?
Shadow spojrzał na mnie. Nie rozumiał, czemu nie atakuje Basiora rtęci.
- Kiche, nic Ci nie jest? – Shadow jak zwykle opiekuńczy spytał mnie Chciałam mu odpowiedzieć lecz wilk metalu zakazał rozmów z uprowadzonymi a sam odpowiedział:
- Nic jej nie będzie . Ty lepiej uważaj na siebie.
Shadow wyczytał mi w myślach o co chodzi.  Nie chciałam patrzeć na watahę mroku ani Shadow’a więc ruszyłam w stronę „Sali konferencyjnej”. Podeszła do mnie wadera rtęci popatrzyła na mnie, uśmiechnęła się i powiedziała :
- Chodź oprowadzę Cię skoro masz nam pomóc.
Dzięki Eurece dużo się dowiedziałam. Tu, gdzie przebywałam było to tylko jedna trzecia watahy. Tym dywizjonem rządził Killed. Pogodziłam się z losem, skoro mam im pomóc niech tak będzie, tylko aby Aoime była to ostatnia ofiara.
- Pomagają nam wilki magii ale im lepiej nie wchodź w drogę.
Po paru minutach zostawiła mnie samą. Mogłoby się wydawać, że mogłabym uciec ale bałam się o istoty żyjące w Forever Young. Postanowiłam wbrew rozkazom Killeda odwiedzić Shadow’a.
- Spróbuję coś zrobić z tym, wszystko będzie dobrze. – Zapewniałam go. Jednak ten nie był tego pewny. Przytuliłam go i szepnęłam:
- Bądź dzielny.
Jednak Shadow nie zdążył odpowiedzieć, do Sali wszedł strażnik Ich. Poznałam go dzięki wilczycy rtęci. Popchnął Shadow’a i kazał mu iść na przód, w stronę Sali konferencyjnej. Szłam za nimi. Nie chciałam by Shadow’owi się coś stało. Gdy byliśmy już na środku Sali konferencyjnej przyszedł Killed. Spojrzał najpierw na mnie, potem na Shadow’a i rzekł:
- Ty masz przymierze z nami więc ja w imię Twoje zabiję tego nieśmiertelnego.
Oburzyłam się.
- Powiedziałeś, że już nikogo nie zgładzisz.
Stanęłam między Shadow’em a Killed’em.  Killed nie wyglądał ja wilk rtęci. Był chudy ale wysoki. Może był chytry i cwany ale dotrzymywał słowa. Na jego czarnym futrze ułożone były skrzydła połączone łańcuchami. Widocznie kiedyś żył w niewoli u innych watah. Wydawałoby się, że wódz takiego dywizjony musi być doświadczony, a Killed miał zaledwie 3 lata.
- Jak wolisz. – Załamałam się. Shadow był w szoku.
- To zrobimy tak… Zobaczymy który wygra… Ty możesz używać magii, ja nie wchodzisz w to? – Killed powiedział do Shadow’a.
- Wchodzę.
Zaczęła się bitwa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz