czwartek, 14 lutego 2013

(Wataha Mroku) Od Minsa


Obudziłem się wczesnym rankiem. Gdy wszyscy byli na nogach udaliśmy się całą watahą na polowanie, Kariad odszukała zdrowego daniela zadania należała do innych. Szybko zagoniliśmy zwierzynę w krzaki gdzie ją rozerwaliśmy zjedliśmy na miejscu. Spytałem Aoime czy idzie z nami do Przesmyku ćwiczyć magie. Przez całą drogę cała wataha rozmawiała, ja jednak trzymałem się z tyłu myśląc o swojej rodzinie .Jednak ja znalazłem sposób aby tęsknotę za rodziną i ból spowodowany jej stratą przeobrazić w siłę. Gdy byliśmy na miejscu użyłem swej mocy aby ułożyć kamienie jeden na drugim w ten sposób każdy mógł ćwiczyć swoją moc. Pole siłowe miałem już dość dobrze opanowane więc postanowiłem ćwiczyć tornado ciemności .Skupiłem się na skałach i nagle mój kryształ zrobił się cały czarny i zaczął powoli wirować wtedy pomyślałem o rodzinie i mój kryształ przyspieszył i przede mną ukazało się czarne tornado które tworzyły ciemność i dziwne zielone błyskawice ,wtedy rozkazałem w myślach rozkazałem aby tornado zniszczyło głazy i tak też się stało. Robiło się późno więc wataha obrała kierunek jaskini. W drodze powrotnej zaspokoiliśmy pragnienie a gdy doszliśmy do jaskini było już ciemno .Gdy kładłem się spać zauważyłem ,że Aoime jest taka nie swoja cały dzień trzymała się na uboczu a teraz w blasku księżyca było widać jej łzy. Przyszedłem do niej i usiadłem:
-Co cię smuci?- Spytałem
-Brak rodziny. – Odpowiedziała
-Nie martw się też straciłem rodzinę, ale to ,że jej nie masz nie znaczy ,że nie możesz jej mieć.- mówiąc to uśmiechnąłem się tym swoim uśmieszkiem
Ona spojrzała na mnie a jej oczy błyszczały w blasku księżyca. Ja uśmiechnąłem się i powiedziałem aby szła spać ,a jutro porozmawiamy. Mówiąc to zasnąłem .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz