piątek, 26 kwietnia 2013

(Wataha Mroku) Od Aoime

Koniec końców, udało nam się wyciągnąć chłopaków. Nie rozumiem ideologii syren, jak są niewyżyte, to niech znajdą sobie kogoś swojej rasy, a nie... Chora zabawa.
To było bardzo dziwne, bo nastała noc,  a tutaj nigdy nie nastaje noc, ni dzień. Po prostu... czas stał w miejscu. Cóż, może zbliżaliśmy się do jakiegoś źródła? Nie mam pojęcia.
Wilki porozchodziły się po obozie, który na szybko zmontowaliśmy. Objawił się Ares, jak zwykle wzniecał strach, mnie on bardziej bawił, niż przestraszał.
- Jeżeli dalej będziecie iść w tym kierunku, jutro o zmierzchu powinniście być na miejscu. Droga do samej świątyni będzie trudniejsza, niż wszystko co dotychczas widzieliście.
Po czym zniknął, tak puf. Cudownie.
Nie pilnowałam moich podopiecznych, miałam ten przywilej, iż sami potrafili o siebie zadbać. Na szczęście. Podeszłam do Scythe'a.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz