piątek, 19 kwietnia 2013

(Wataha Światła) od Oris


Niedługo po tym jak dołączyłam do watahy światła, której alfą jak już wspominałam była moja zaginiona siostra dostałam, jakby to nazwać, propozycję zajęcia miejsca mojej siostry.
Pewnego dnia nagle po prostu skoczył na mnie czarny, jak noc basior. Nie wiedziałam, skąd mnie zobaczył, ponieważ ja nie widziałam go w ogóle. Wystraszyłam się.
-Nikomu nie mów że spotkałem się z Tobą. I NIKOMU bez wyjątku nie mów co Ci teraz powiem. Dobra? -Zapytał grobowym głosem, a ja skinęłam, nie będąc w stanie zrobić nic innego, niż przytakiwać.. -Od teraz jesteś nową Alfą Światła.
 -Ale jak to?
-Jeju, muszę Ci tłumaczyć jak szczeniakowi. Pasuję Cię na Alfę Światła... Nie wiem nazwij sobie to jak chcesz...-Odpowiedział zirytowany. -Rozumiesz? -Dodał
 -Taaak. -Powiedziałam przeciągle. Zszedł ze mnie, wykorzystałam to i zapytałam.  -A co z Nikitą?
-Nie twoja sprawa smarkulo. -Fuknąłem i odleciałem na moje kochane tereny Powietrza.
 A ja nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Poszłam w stronę najbliższego lasu. I szłam coraz głębiej i głębiej w las, aż doszłam do miejsca gdzie drzewa rosły tak gęsto, że nawet jeden promyk słońca tam nie docierał. Zatrzymałam się tam. Nie wiem jak długo, ale kiedy miałam sobie już pójść stało się coś dziwnego i niezwykłego zarazem. Nagle padł na mnie snop światła. Dziwny, nie wyglądał jak światło słoneczne był dużo jaśniejszy, potrafiłby oślepić każdego wilka, ale nie oślepiał mnie. Tylko trochę zaskoczył. Potem z tego światła wyłoniła się jakaś postać. Była to postać wyglądająca na człowieka, ale nim nie była. Otaczał ją jakiś dziwny blask, przynajmniej takie odnosiłam wrażenie. Mimo, że przecież stała oświetlona nagłym promieniem jej osobisty blask był niemal, że widoczny. Przestraszona zapytałam
-Kim jesteś?
-Jestem Helios, bóg słońca i światła. I twój patron.- powiedział. Głos postaci również był niezwykły. Napawał lękiem, ale również uspokajał.- Mam dla ciebie zagadkę jeśli uda ci się zgadnąć dostaniesz prezent.
- Okej- zgodziłam się. "Jakbym miała jakieś wyjście" pomyślałam zapominając, że mój towarzysz jest bogiem.
- Zawsze masz jakiejś wyjście- powiedział- A teraz zagadka.
Lecisz samolotem i nagle okazuje się, że brakuje Ci paliwa. Lądujesz na pustyni, z której odchodzą dwie drogi jedna w prawo druga w lewo. Jedna z nich prowadzi do wsi, w której możesz dostać paliwo do samolotu. Przy drogach stoi dwóch braci bliźniaków. Wiesz, że jeden z nich mówi zawsze prawdę a drugi zawsze kłamie. Ale nie wiesz który jest który. Możesz zadać tylko jedno pytanie. Jakie pytanie zadasz by udało ci się dowiedzieć która droga jest drogą prowadzącą do wsi?- procesy myślowe w mojej głowie były teraz bardzo szybkie i właściwie nie zastanawiałam się długo nad rozwiązaniem.
- Zapytałabym: Która droga według twojego brata jest zła? Wtedy obaj wskażą złą drogę. Ta druga okaże się dobra.
- Brawo. Udało ci się odgadnąć moją zagadkę. Znajdź pozostałe alfy, by otrzymać swoją nagrodę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz