Płynąłem za syrenami. Kątem oka widziałem jak Scythe wypływa na
powierzchnie nie wiedziałem jak to możliwe. Może bał się czegoś co było w
wodzie tak panicznie, że strach przezwyciężył śpiew syren? Gdy syreny
wreszcie się zatrzymały zaczęło mi brakować powietrza. Gdy jedna z syren
do mnie podpływała nagle pojawiła się Aoime ze Scythe i kilkoma innymi
wilkami które pokonały syreny. Gdy wszyscy wydostali się na brzeg i
doszli do siebie ruszyliśmy dalej. Maszerowałem w środku grupy obok Colo
gdy nagle podbiegła do mnie Aurora
-Witaj! Mins, chcesz sobie porozmawiać?
-Nie wiem..?- powiedziałem niepewnie. A ty chcesz?
-Uznałam, że w końcu jesteśmy z jednej watahy, a ze sobą nie rozmawiamy,
nie? Ty kolegujesz się z Szawą, nie? Ja też, ale on nie nadąża za moim
tokiem mówienia, mówi, że ciągle paplam, mam nadzieje, że tobie to nie
przeszkadza ,co? No więc, może na początek coś o sobie powiem: otóż,
bardzo lubię patrzeć na gwiazdy, uwielbiam.. w niebie jest tyle
przestrzeni, wszystko jest takie wolne, i świecące..
-Tak.. świetnie
-Właśnie, niedługo noc, pooglądasz sobie ze mną gwiazdy? Szawa to lubi..
-Eh.. Nie wiem czy chcę
-No weź… No weź nie zostawiaj mnie samej.
-No dobra.
Poszliśmy więc za obóz gdzie było duże wzgórze. Usiedliśmy na szczycie i
czekaliśmy aż się ściemni. Gdy było już ciemno i było widać gwiazdy
Aurora zaczęła rozmowę o gwiazdach
-Widzisz? To Wielki Wóz!
-Że co? Spytałem
-To konstelacja gwiezdna? Tam na niebie
-Nie widzę żadnego wozu.
-Bo widzisz. Tam są takie gwiazdy, tu takie, no i to się łączy w gwiazdozbiór.
-Być może. Ale co w tym ciekawego?
-Mam niejasne wrażenie, że nie podzielasz moich zainteresowań.. może powiesz mi, co ty lubisz robić?
-Wiesz nie mam jako takich zainteresowań. Ale jeśli chcesz wiedzieć co
lubię robić to ci powiem. Wiec lubię ćwiczyć się w różnych dziedzinach
magii żywiołowej w moim przypadku mroku i podnosić swoje fizyczne
osiągi.
-Czyli lubisz trenować.
-Tak. Poza tym lubię od czasu do czasu usiąść sobie w jakimś spokojnym miejscu i pomyśleć.
-Czyli medytujesz.
-Może nie tyle co medytuje, co próbuje osiągnąć równowagę, bo widzisz ja mam skomplikowane życie.
-Rozumiem.
-Chodź do obozu.
-Nie chcę, wole pooglądać sobie gwiazdy. Ale ty idź.
-Jak chcesz.
Idąc do obozu zauważyłem Scythe który siedzi na środku obozu przy kuli
energii jak przy ognisku. Pomyślałem wtedy czy by się z nim nie
pogodzić. Podchodząc do niego zacząłem się wahać ale postanowiłem sobie,
że się z nim pogodzę.
-Cześć Scythe- zacząłem
-Yyy cześć.
-Słuchaj, wiem, że jak na razie była między nami, można powiedzieć wojna. Ale chcę się pogodzić.
-No znajomość zaczęliśmy w nie miłej atmosferze.
-Póki Aoime nie wybrała ciebie, walczyliśmy o nią a potem między sobą.
-Do czego zmierzasz?
-Chcę ci powiedzieć, że nic do ciebie nie mam ale zachowywałem się tak
bo byłem trochę zły, że Aoime wybrała ciebie ale to jej decyzja.
-Nie wiem, jak długo znasz Aoime i co było między wami zanim mnie poznała.
-Nie kończ.
-Dobra. Czyli między nami jest pokój.
-Przynajmniej na razie. Nie wiesz co się wydarzy później.
-Ano nie. Słuchaj Aoime idzie tu pewnie chce ze mną porozmawiać. Obejmiesz za mnie warte?
-Pewnie.
Usiadłem na miejscu Scythe i zacząłem obserwować otoczenie obozowiska.
Po około 20 minutach obserwowania przyleciał Zefir. Uciąłem sobie z nim
krótką pogawędkę po czym zasnął mi na ramieniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz