Wszyscy bezpiecznie dotarli na drugą
stronę. Choć uspokoiłam już oddech, to szczęka nadal mu drżała, a oczy
wciąż były wielkie i wilgotne. Przeklęta fobia! Co niektórzy patrzyli na
mnie że zdziwieniem. Nie dziwię im się. Weszliśmy do środka wielkiej
sali. Pośrodku stał tron na którym siedziała nikła postać starca z długą
siwą brodą.
-Witajcie kochani. Czekałem na was-powiedział przesadnie miłym głosem.
Jakoś nie mam zaufania do samotnych chronionych pułapkami w złotej
świątyni leciwych osób. Spojrzał na alfy i kazał im wypowiedzieć
rozwiązanie zagadki. Zaczął od Shadowa.
Gdy wszystkie alfy wypowiedziały rozwiązanie staruszek uniósł ręce ku
niebu. Nagle koło nas skumulowała się złota aura. Wynikając w nas jakby
badała każdy szczegół naszego ciała. Gdy została wchłonięta rozniosła
przyjemne ciepło po całym ciele, a potem zaczęła badanie podświadomości.
Potem zaczęła przybierać kształt, ale tak w środku mnie. Gęstniała.
Była dokładnie taka, jaka chciałam, chociaż nie wiedziałam czego chcę.
Nagle wszystkie dziwne uczucia znikły, a ją poczułam się jakby
odmieniona. Spróbowałam spojrzeć na "stwórcę", ale automatycznie opadł
mi łeb. Zobaczyłam tylko kątem oka jak sie do mnie uśmiechnął. Zakazał
użycia postaci wcześniej, niż przed dotarciem do FY i odprawił nas.
Niemiła niespodzianka z kolcami znowu sie powtórzyła, a ją znowu
spanikowałam. Przed wejściem już czekały na nas chochliki. Usiłowałam
się uspokoić, kiedy podszedł do mnie nieznany wilk.
- Co tak szybko biegałaś? Ktoś cię gonił? - zaśmiał się
- T-tak... tak jakby. Boję się. Mam fobię. A ty? A w ogóle kim jesteś?>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz