Obudził mnie któryś z alf i powiedział że musimy już ruszać.Gdy tak szliśmy zagadała do mnie Aurora.
- Witaj - powiedziała.
- Hej - powiedziałam - Ty jesteś?
- Jestem Aurora - skłoniła się wesoło - Ty Centuria, tak?
- Owszem
- Chcesz sobie porozmawiać?
- O czym?
- Nie wiem - przyznała - Pewnie mamy jakieś wspólne zainteresowania.. co nie? - spytała.
- A co lubisz robić?
- Uwielbiam patrzeć na gwiazdy..
- Zaraz! - powiedziałam szybko - Ty jesteś ta z watahy Mroku, ta od
gwiazd, nie? Po niewoli u lupusów, tak się ucieszyłaś z powrotu na
wolność, że biegnąc na dwór, żeby sobie popatrzeć na niebo, uderzyłaś w
sklepienie jaskini?
- Eh - jęknęła - Dawno nie nie prawda... Ale tak, to ja.
- Ponoć jesteś trochę - postukałam się w głowę i gwizdnęłam.
- Serio? - spytała zdziwiona - Uważasz, że jestem kopnięta?
- Nie... ale przypuszczam, że to może być prawda, nie?
- Może trochę... wpadam w stan depresyjny gdy nie widzę gwiazd..
- Ale twój żywioł to iluzja, więc co ty masz do gwiazd? Czemu je tak lubisz?
- Bo jestem sierotą, i opiekowała się mną babcia, która kochała gwiazdy.
No i kiedy umarła, jakoś te gwiazdy mi ją przypominają...
- Rozumiem - pokiwałam głową.
- A ty czym się interesujesz?-gdy zadała to pytanie podeszła do nas
nieznajoma wadera.Zeczełyśmy z nią rozmawiać, apotem odpowiedziałam
Aurorze na pytanie.
-Czasem też patrze na gwiazdy....Ale zanim do was dołączyłam podróżowałam z bratem.
-A co się znim stało?
-Pare dni przed dołączeniem do watahy powietrza szłam znim przez las.Gdy
nagle jakieś wilki nas zaatakowały.Bronił mnie i kazał mi znaleść
watahę.-przerwałam i zaraz dodałam-To jest najgorsze że niewiem czy
przeżył tą walkę.
Aurora niezdążyła nic powiedzie bo wtedy Shadow krzykną że jesteśmy
przed wielkimi drzwiami.Weszliśmy do środka.Nagle Aoime krzyknęła
żebyśmy biegli.Biegłam najszybciej jak mogłam.Gdy byliśmy już bezpieczni
ruszyliśmy dalej.Aoime kazała nam iść za nią i za małą wróżką.Weszliśmy
do wielkiej sali. Ściany były śnieżnobiałe, a na nich złotymi literami
słowa w łacińskim języku.Na środku stał wielki tron, a na nim siedział
stary mężczyzna z szarą długą brodą. Podeszliśmy do niego i skłoniliśmy
głowę.Wtedy przemówił.
-Witajcie kochani. Czekałem na Was.
Wszystkie alfy po kolei podały odpowiedzi, a stwórca przytakiwał za
każdym razem. W końcu wstał i rzekł donośnym, oficjalnym głosem:
- Od teraz, gdy tylko zechcecie, możecie używać ludzkiej postaci, którą
sami sobie wybierzecie, ale uwaga, możecie wybrać jej wygląd tylko raz,
dodatkowo, postać nie może służyć do złych celów.Uniósł ręce ku górze na
co wszystkie zebrane wilki zaczęły się świecić.Nad każdym osobnikiem
pojawiła się złota aura.Nagle do środka wpadła jakaś wadera z ....chyba
Kondrakarem.Znowu stwórca przemówił:
- Nie próbujcie teraz swojej nowej postaci, jest nietrwała i łatwo może
ulec zniszczeniu, wypróbujcie ją, jak już będziecie w waszej krainie, w
drodze powrotnej trzymajcie się chochlików, bowiem będziecie wracać
inną drogą. Żegnajcie, kochani. - Po czym wskazał drzwi.
Gdy znaleźliśmy się za drzwiami, niektórzy skakali i piszczeli z
dzikiej radości.Wyszliśmy ze świątyni, czekały na nas chochliki, które
poprowadziły nas w drogę powrotną.
~Ciekawe o co chodziło z tą moją wizją?Może to się nie wydarz?~Pomyślalam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz