Wiele stworów nas atakowało, aż w końcu dotarliśmy do świątyni. Była ona wielka, ściany miała pozłacane, całe były we freskach. Inaczej wyobrażałam sobie świątynie, wydawała mi się, ze będzie ona ładniajsza. Wydawało mi sie że ta świątynia skrywa jakiś niebezpieczny sekret.
- Jak tu pięknie - powiedziała zafascynowana Kate
- Mi tam się nie podoba - odpowiedziałam
Rozejrzałam się wokoło, szukając jakiś potworów, które chciały by nas zabić. Nie było tam nikogo, kompletna pustka. Wydawało to się podejrzane. Nawet rosnąca tam roślinność wydawała się czymś przybita. Tylko ciekawe czym? Odwróciłam się i zobaczyłam wilka. Ku mojemu zdziwieniu był to Kondrakar. Go tutaj nie powinno być, choć mimo wszystko ucieszyłam się na jego widok.
- Kondro! Co ty tutaj robisz?! - mówiłam do niego - ciebie tutaj nie powinno być!
- No stęskniłem się za tobą, dlatego przyszedłem - powiedział z błyskiem w oko, aa mi zrobiło się cieplej na sercu, ale to nie zmieniało faktu ze jestem an niego zła
-Ale mogłeś zginać! Nie pomyślałeś co wtedy bym czuła? Tu jest zbyt niebezpiecznie.
- Zdaję sobie z tego sprawę.
- ech. Ale teraz już nie będę tobie kazała wracać do domu. Możesz zostać. Ale jak jeszcze raz tak zrobisz to..
- Wiem, wiem. Dziękuję - powiedział uradowany Kondrakar, widać było, ze mu strasznie zależy.
Chwilę potem mieliśmy już wchodzić do świątyni. Stały tam gigantyczne drzwi. Tuż za nimi znajdował się długi korytarz, przez który mieliśmy przejść. Z pozoru wyglądał on normalnie, ale tylko z pozoru. Po chwili zaczęły z niego ,,wychodzić" kolce, dlatego każdy z nas zaczął uciekać. Nikomu na szczęście nic się nie stało. W środku świątyni wręcz tętniło życie, było tam mnóstwo wróżek i innych istot. jedna z nich miała zaprowadzić nas do celu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz