sobota, 6 kwietnia 2013

(Wataha Mroku) Od Szawy

Tego dnia, postanowiłem się trochę przejść. Była już wieczór. Spacerowałem po lesie, kiedy wpadła na mnie Aurora. Jakim cudem właśnie ona?
- Hej - powiedziała i zeszła ze mnie - Szawa, jak się masz!
- Dobrze - mruknąłem.
- Jasne - powiedziała wesoło - Widzisz, ja też!
- Niesamowite - przewróciłem oczami.
- No właśnie, z moimi bólami kręgosłupa, czuć się dobrze! To niesamowite - pacnęła mnie łapą - Dobry jesteś..
- Wiesz, chyba nie mam ochoty na zabawę.
- Czemu?
- Bo tak - wzdrygnąłem się.
- Coś ci jest?
- Nie, to tyko taki odruch. A wiesz co? - powiedziałem idąc w stronę najbliższego wzgórza - Może obejrzymy razem gwiazdy?
- A mówiłeś że nie masz ochoty.
- Zmieniło mi się.
Resztę nocy obserwowaliśmy gwiazdy, a później, poszliśmy spać do jaskini.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz