Zacząłem przechadzać się po terenach Watahy Światła.
Mojej watahy.
Od czasu kiedy zabiłem Nikitę, byłą Alfę tego strasznego żywioły, automatycznie zostałem nowym dowódcą.
A nie chciałem tego stanowiska.
Ja jestem w połowie wilkiem mroku i powietrza. Wilk który jest zepsuty do szpiku kości. Wilk który wszystkich ma gdzieś. Wilk który nienawidzi być dobry, i przebywać na terenach światła został Alfą (oż ironia losu) Światła.
Postanowiłem w międzyczasie mojego wewnętrznego monologu, że oddam po cichaczu komuś to stanowisko by być dalej starym (nie) dobrym Alfą Powietrza, Shadow'em.
Na mojej drodze stanęła biała wilczyca (podobno była siostrą Byłej Dowódczyni ). Oris. Nie zobaczyła mnie, a ja zamiast ją jakoś powiadomić że jestem za nią. Skoczyłem na waderę i przygwoździłem do ziemi. Samica spojrzała na mnie przerażona.
-Nikomu nie mów że spotkałem się z Tobą. I NIKOMU bez wyjątku nie mów co Ci teraz powiem. Dobra? -Zapytałem grobowym głosem, a ta skinęła. -Od teraz jesteś nową Alfą Światła.
-Ale jak to? -Zapytała zdziwiona.
-Jeju, muszę Ci tłumaczyć jak szczeniakowi. Pasuję Cię na Alfę Światła... Nie wiem nazwij sobie to jak chcesz...-Odpowiedziałem zirytowany. -Rozumiesz? -Dodałem.
-Taaak. -Powiedziała przeciągle. Zszedłem z wadery, a ta zapytała. -A co z Nikitą?
-Nie twoja sprawa smarkulo. -Fuknąłem i odleciałem na moje kochane tereny Powietrza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz