Po krótkiej rozmowie usłyszałam, że ktoś mnie woła :
- Kiche ! - Była to Aoime. Szybko żegnając Shadowa wzrokiem pobiegłam w jej stronę.
- Tu jestem. - Stanęłam koło niej. - Coś się stało?
Po lewej mojej stronie zauważyłam Sahdow'a przyglądał się Aoime jakby dalej byli pokłóceni.
Zaczęła opowiadać o zagadce swojej i ogólnie, a ja ułożyłam sobie już sama w głowie o co tu chodzi.
- Wiem, że Ty i Shadow wiecie o co w tym chodzi. - Szepnęła zamyślona.
Parsknęłam śmiesznie.
- Pewnie, że ja wiem ... znaczy ja może nie ale Hekate coś na pewno...
- Chodźcie do mnie. - Shadow mruknął.
- Najpierw coś muszę załatwić. - Powiedziałam dumna z siebie nawet nie wiedziałam czemu. I ruszyłam w stronę urwiska. Zawsze gdy przychodzę w to miejsce pamiętam Haastę i ogólnie siebie. Na najdalej wysuniętym odcinku a raczej "wysuniętej strzale" ujrzałam moją ukochaną Hekate.
-Mam pytanie, a z niewiadomej przyczyny domyśliłam się, że tu jesteś. - Powiedziałam podchodząc do niej, jednak nie wchodziłam na strzałkę, miałam uraz po tym jak spadłam z ptakiem w dół.
- Ładnie tu. - Odpowiedziała. - Chodź do mnie. Pokażę Ci coś.
Miałam do niej jako takie zaufanie, więc wolnym i uważnym krokiem podeszłam, patrząc w dół aby przypadkiem łap nie pomylić.
- Hehe, twoja ostrożność. Spójrz na horyzont. Pięknie prawda?
- Zwyczajnie, jak 5900 lat temu, tak samo jak 6868 lat temu. - Byłam zła, na Hekate, że musiałam stać tu obok niej na 2,4 metrowej desce utworzonej ze skały V-kształtnej.
- Nie prawda. Każdy dzień kryje w sobie co innego. Tak samo tu, to miejsce to magia. Spójrz na dolinę rozciągającą się tam, za twoim terenem widzisz, jaka ona jest?
- Zielona? - Spytałam jak idiotkę. - A jaka łąka może być?
- Jest pełna życia przecież. - Odpowiedziała. - Kiche Ty jesteś panią ziemi wiesz najlepiej...
- Wiem. - Ucięłam. - Możemy stąd iść?
- Nie ! - Zaśmiała się. - A spójrz w niebo jakie ono jest ?
- No jest też pełne życia, bo komary, muszki, ptaki mają tam życie i pożywienie. - Mruknęłam.
- Nie ! Jest niebieskie ! - Odpowiedziała z wielkim śmiechem.
- Kpisz ze mnie. - Warknęłam.
- Ojś... tak. - Odpowiedziała ironicznie. - Musisz po prostu się wyluzować.
Uderzła mnie w bok, a ja znalazłam się na skrawku.
- Hekate !!! - Warknęłam. Ta jednak nie dała za wygraną i zrzuciła mnie ze strzałki. Spadałam szybko lecz przy samym gruncie zatrzymałam się i lekko stanęłam na łapy nie odczuwając żadnego bólu. Szok - wielki.
Spojrzałam na moją opiekunkę a ona zeskoczyła ze strzałki z wielką łatwością jakby był to tylko zwykły pagórek.
- Nienormalna jesteś. - Rzuciłam.
- Wiem. - Zaśmiała się.- A co do Twojego pytania to taaaa... musisz wraz ze swoją gromadką Alf wybrać trzy wilki z każdej watahy i iść do stwórcy.
- Do kogo?! - Krzyknęłam nie wierząc. - Dalej sobie pogrywasz.
- Nie, nie. - Odpowiedziała poważnie. - Stwórca. Drogę do niego zna opiekun Shadow'a.
- Aha. - Odwróciłam się od niej, i pognałam w stronę watahy Powietrza.
Gdy dotarłam do miejsca, czekali na mnie, Shadow i Aoime.
- Co tak długo? - Zapytał Shadow.
- Opiekun - wariatka. Nie ważne. - Mruknęłam zadowolona.
Opowiedziałam im wszystko a do jaskini wszedł Scythe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz