Jednak chyba mój spokój został zgaszony gdy zobaczyłam jak Shadow zbliża się do Polany Pojednania. Znając charakterek jego… wiedziałam jedno – Shadow’a patron zapewne milusi nie był. Gdy go zobaczyłam mówiąc szczerze, nigdy w życiu nie chciałabym jego za patrona, no chyba, że miałaby być to moja ostatnia droga ratunku. Zaprowadził nas na „drugą stronę” byłam tam. Dokładnie pamiętam. Stałam na granicy Hadesu i nieba. Było tu niesamowicie. Do czasu… drogę zatarasował nam Centaur. Przyjemnie. Ja trzymałam się daleko z tyłu. Czułam, że moje życie zmieni bieg ale to tylko przeczucia.
„Mały Aniołek z Ciebie.” – Usłyszałam w myślach chichot
Hekate. – „Tak. Anioł.”
„Ja? Kiche? Może.” – Odpowiedziałam. – „Inna być nie potrafię.”
„Pfff.” – parsknęła.
Przez nią, nie zauważyłam kiedy i kto zgładził Cenatura.
Spojrzałam na niego i poczułam, że przydałby się na Zapomnianej Polanie.
Szepnęłam mu na uszko:
'Abyś biegł razem ze swoją rodziną na zielonej trawie w
Edenii'.
Spojrzałam na Shadow’a. I pierwszy raz poczułam, że jak mnie
zostawi to go ymm… mówiąc lekko zabiję. Tak, zabiję, ale śmiercią bolesną.
„haha… ja uwielbiam Twoje myśli i podświadomość.” – Hekate miała
niezły ubaw. – „A jak ty go rzucisz?”
„Cicho bo Shadow się skapnie.” – Szybkim krokiem
wyprzedziłam grupę i postanowiłam iść przodem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz