Szedłem przodem grupy kiedy dołączyła do mnie Kiche. Spojrzałem na nią zaskoczony, czułem że rozmawiała z kimś w podświadomości, ale jako że byłem jej parterem chciałem dać jej trochę prywatności. Inni już nie muszą mieć własnego życia.
Nagle Meyrin, nowa wadera w watasze Aoime powiedziała do pegaza a ja spojrzałem na nią jak na wariatkę:
-Dawaj. -Spojrzała się na nas i dodała: -Przecież on mówi.
-Niby jak, pomieszało ci się w głowie- powiedziałem Shadow, ale po chwili dostałem kuksańca w bok i syknąłem poirytowany.
-Zgadza się on mówi- powiedziała Aoime.- Ja go słyszę, ale mówi tylko do Meyrin, pewnie dlatego, że jako pierwsza go zauważyła.
,,Heh, znalazła się mądra wilczyca. Oh Wielka Meyrin, powiedz mi co mam robić, a zrobię co rozkażesz..." -Pomyślałem rozbawiony. Wszedłem w umysł wadery, nie miała wielkich blokad. Usłyszałem głos pegaza:
~Tam gdzie oczy nie sięgają,
Tam gdzie słońce nie dociera,
Było pewne miejsce zwane,
początkiem i końcem tego świata,
Tam się wszystko zdarzyło i tam się wszystko zakończy,
Wy szukacie pewnej groty,
Zobaczycie tam swoje słabości,
I zostaniecie poddani próbie,
Jeśli przegracie- zginiecie,
Jeśli wygracie, pójdziecie dalej.~
Zamilkł po czym dodał.
~Poprowadzą was tam potwory. Idźcie ich śladem, zaś pułapkę na was zastawią." -To było łatwe do zrozumienia, a nagle Aoime zapytała:
-Co ma być tą zagadką?- Spojrzałem na nią zszokowany, jak można nie wiedzieć takich rzeczy? Pegaz odszedł, a ja popatrzyłem jeszcze raz na niego będąc rozczarowanym że magiczny koń nie walnął kogoś kopytem w pysk.
Nie czekając na resztę, odwróciłem się i zacząłem powoli iść w kierunku wskazanym przez Aresa.
W pewnym momencie wiatr zaczął szaleć, a liście z lasu latały na wszystkie strony. Był wielki hałas, odwróciłem głowę. Nikogo nie było. Nikogo nie było oprócz mnie.
Co się działo? Nie wiem. W pewnym momencie wiatr ustał a wilki z wyprawy podbiegły do mnie. Aoime już otwierała pysk, ale nie czekając na jej wypowiedź odwróciłem się i szedłem dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz