sobota, 13 kwietnia 2013

(Wataha Mroku) Od Scythe'a

Razem z Aoime czekaliśmy przy wejściu do podziemi. Już nie było tak wesoło jak podczas nocnej podróży. Panowała cisza. Tylko drzewa szumiały i wiatr ocierał się delikatnie o skały wydając przy tym jedwabiste świsty.
Rapix wynurzyła się z podziemi, skąpana była we krwi i wyglądała naprawdę kiepsko.
- Gdzie twoje skrzydła?!- Z wyraźnym szokiem zapytała Aoime.
-Ta walka wymagała poświeceń , nie mam też mocy od dziś jestem zwyczajna.- Odpowiedziała.
-Rapix, czy wszystko w porządku? – Zapytałem ze zdziwieniem. Wadera miała obłęd w oczach.
-Tak, jest dobrze. Jestem w lekkim szoku.- Powiedziała chłodnym głosem bez żadnego wyrazu. – Wracajmy do domu.- Dodała po chwili.
Poważny stan wilczycy wymagał od nas pomocy w chodzeniu. Kiedy szliśmy  drogą powrotną Rapix opierała ciężar swojego ciała na mnie. Aoime asekurowała ją  drugiej strony idąc przy tym ze spuszczoną głową… jakby coś ją trapiło.
-Co się stało? – Chciałem jej pomóc.
-Myślę nad tym co zrobić, żeby przywrócić Rapix skrzydła … musi być jakiś sposób. – Odparła marszcząc czoło. Też zacząłem się zastanawiać, Aoime miała rację, ale z rozmyśleń wyrwał mniejej upadek. Wilczyca przewróciła się na ziemię i zastygła w bezruchu. Razem z Rapix odwróciliśmy się by pomóc jej wstać, ale wtem ujrzałem jak oczy jej się świecą.
- Nie dotykaj jej!- krzyknąłem, by ostrzec waderę. – Ma wizję!- Dodałem po chwili z radością. Wiedziałem, że zaraz będzie mieć jakieś rozwiązanie dla problemu.
Po chwili Aoime wstała i otrzepała się z brudu.
-Mam!- Wykrzyczała.- Już wiem co zrobić!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz