Szliśmy juz jakiś czas odkąd pokonaliśmy ostatniego ogra. Nudziło mi się
niemiłosiernie. Zobaczyłam dwie rozmawiające wadery. Znałam je z
widzenia. Jedna to była Centuria, a druga to Aurora. Pomyślałam, żeby do
nich dołączyć. Podleciałam na swoich półprzezroczystych zwiewnych
skrzydłach do nich i wepchnęłam się między obie.
- Hejka, co tam robicie? - zapytałam.
- Yyy... Znamy się? - zapytała Centuria.
- Nie, ale zaraz się poznamy - dodałam z uśmiechem - jestem Grace z ognia.
- Ja Centuria.
- A ja Aurora.
- Wiem. Ale tylko tyle. Może opowiecie coś o sobie?
- No więc ja już przed chwilą mówiłam. Uwielbiam patrzeć na gwiazdy, a
czasami jak ich zbyt długo nie... - zaczęła Aurora, lecz jej przerwałam
- Lubisz gwiazdy? Ja też, ale wolę księżyc i wschody słońca. Niebo
wygląda wtedy jakby płonęło. A zachodzący księżyc jest wtedy
fantastyczny! A ty co lubisz Centurio?
- Przed chwilką zadałam jej to samo pytanie.
- Ja po prostu kocham... Wow! Patrzcie!
- Co? - wykrzyknęłyśmy chórem.
Przed nami wznosiła się przepiękna złota świątynia. Weszliśmy do środka i
przekonaliśmy się od razu, że jest cała najeżona pułapkami. Zaraz po
wejściu omal nie zostaliśmy zgnieceni przez kolce. Jak tylko zobaczyłam
zaciskające się "ostre" ściany ruszyłam przed siebie jakbym zobaczyła
ducha. Panicznie boję sie kolców, igieł i wszystkiego co kuje. Napędzana
strachem wydostałam się jako pierwsza. Ktoś się przewrócił, inni byli w
połowie drogi. *Uff... Już po wszystkim* - pomyślałam i czekałam na
innych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz