Było dosyć nudno. Tego sławetnego Shadowa, który podobno był
ciekawą postacią, która potrafi zrobić niezłą masakrę, nigdzie nie można było
znaleźć.
W końcu natrafiłem na Kazara i zadecydowaliśmy zrobić
malutki patrol terenu. No cóż chyba obydwoje nie mieliśmy lepszych zajęć. Nagle
zauważyliśmy, jakąś nieznaną nam waderę i jako, że dzień miałem do dupy i
chuja, bo nic się nie działo to, jakoś powstrzymałem się przed rzucaniem się na
nią, jakoś, ponieważ, wciąż mnie to kusiło.
- Ej! Ty! – Zawołał Kazar, a ja ukradkiem ziewnąłem, ale
zanim się odwróciła.
Nie miałem ochoty się z nią szarpać, ponieważ w życiu są
ważniejsze sprawy, niż jakaś błąkająca się wadera, np. wkurzanie Meyrin lub
rozwalenie systemu tej watahy i przekabacenie tej watahy na zboczeńców, no i
zabawianie się z Aoime.
- Czego tu szukasz? – Kontynuował w ogóle nie dbając o konwenanse.
- Nie twój interes kochasiu – odpysknęła dziewczyna i szczerze mówiąc, bym zareagował podobnie na takie aroganckie zachowanie, ale z drugiej strony, nie powinna się tutaj kręcić.
- Zaczekaj – powiedziałem uśmiechając się do niej z lekkim wysiłkiem, ale chyba udanym.*
- Mam na imię Akatsuki, a to jest Kazar. Jesteśmy z Watahy Mroku – ciągnąłem wyluzowanym tonem.
- Jakoś mało mnie to interesuje – odwróciła się, a ja przestałem się uśmiechać, pozostał jedynie cień uśmiechu. Myśli, że będzie zgrywać niedostępną? Dyktować nam warunki? A może uważa, że będziemy jej tańczyć, jak nam zagra. Hahhaahhaa… Godne politowania, ale ciekawe.
- Panienko, jesteś na naszym terytorium, więc gadaj co tu robisz albo będę musiał użyć siły – Kazar, chyba miał zero wyczucia w tych sprawach, bo wciąż ciągnął zdenerwowany.
- Czego tu szukasz? – Kontynuował w ogóle nie dbając o konwenanse.
- Nie twój interes kochasiu – odpysknęła dziewczyna i szczerze mówiąc, bym zareagował podobnie na takie aroganckie zachowanie, ale z drugiej strony, nie powinna się tutaj kręcić.
- Zaczekaj – powiedziałem uśmiechając się do niej z lekkim wysiłkiem, ale chyba udanym.*
- Mam na imię Akatsuki, a to jest Kazar. Jesteśmy z Watahy Mroku – ciągnąłem wyluzowanym tonem.
- Jakoś mało mnie to interesuje – odwróciła się, a ja przestałem się uśmiechać, pozostał jedynie cień uśmiechu. Myśli, że będzie zgrywać niedostępną? Dyktować nam warunki? A może uważa, że będziemy jej tańczyć, jak nam zagra. Hahhaahhaa… Godne politowania, ale ciekawe.
- Panienko, jesteś na naszym terytorium, więc gadaj co tu robisz albo będę musiał użyć siły – Kazar, chyba miał zero wyczucia w tych sprawach, bo wciąż ciągnął zdenerwowany.
Wadera rzuciła się na niego i turlali się przez 10 minut, ja
sobie na to patrzyłem, ale jako, iż nie miałem popcornu wkrótce mi się to
znudziło i ich rozdzieliłem z ciężkim pokazowym westchnieniem. Kto się czubi
ten się lubi – przyszło mi na myśl takie powiedzenie.
- Dość. Mam misję do wykonania, a wy mi tylko przeszkadzacie – fuknęła w końcu. Zapewne to był blef, ale on się na to wziął.
- Dość. Mam misję do wykonania, a wy mi tylko przeszkadzacie – fuknęła w końcu. Zapewne to był blef, ale on się na to wziął.
Kazar wyluzuj – jęknąłem w myślach. – Mi się nie chce szarpać,
jesteś nadpobudliwy czy co?
- Niestety chyba jej nie wypełnisz ślicznotko. Idziesz z nami – Kazar powiedział.
- Nara - zmieniła się w wilka i szybko biegła na chybił trafił.
- Niestety chyba jej nie wypełnisz ślicznotko. Idziesz z nami – Kazar powiedział.
- Nara - zmieniła się w wilka i szybko biegła na chybił trafił.
- Chce ci się za nią
biegać? – Miałem właśnie spojrzeć na szarowłosego, ale jego już nie było.
Oczywiście, że się za nią rzucił. Ruszyłem od niechcenia i w miarę szybko ich
dogoniłem.
Wadera schowała się za drzewem.
- Chodź ze mną. Nie skrzywdzę cię – powiedziała cicho kolejna nieznana mi postać, która znalazła się za dziewczyną.
- Chodź ze mną. Nie skrzywdzę cię – powiedziała cicho kolejna nieznana mi postać, która znalazła się za dziewczyną.
Przytrzymałem Kazara.
- Nie idź za nią –
szepnąłem tak, żeby nie było wiedzieć, że ruszam ustami. – Nie ma sensu, a jak
chcesz to sam idź się szarpać. Wyczuwam w pobliżu niezłą sensację, więc idę się
zabawić – posłałem mu diabelski uśmiech. – Mam nosa do tych spraw. Poza tym ta
misja, to był zapewne blef.
I już zniknąłem, nie czekając na odpowiedź. Nie mogłem się
doczekać kolejnej afery i obiecałem sobie trochę pofolgować, chociaż jeszcze
nie okazywać w pełni mojego wewnętrznego diabła. Tylko odrobinkę.
Znalazłem się w jaskini i było to dosyć ciekawe widowisko.
Moją twarz rozjaśnił uśmiech, lecz po chwili go ukryłem. Hmmmm… Trzeba, by
przybrać minę odpowiednią do sytuacji.
Wiecie… Wkracza dwójka basiorów z morderczymi minami… Coraz
bardziej mi się to podoba.
Jeden z nich złapał mnie za ramię dosyć mocno, ale nie
wiedziałem czego ode mnie chce, więc przybrałem wystraszoną minę, by szybciej
wygadał o co mu chodzi.
-Gdzie jest Mins?!
-T-tam-wyjąkałem i uznałem moją grę aktorską za całkiem znośną, ponieważ ruszył bez podejrzeń we wskazanym przeze mnie kierunku. Wtedy dziwnym trafem spojrzałem na moje odbicie, które zbłądziło się po bardziej przejrzystej części jaskini i omal nie zacząłem ryć się ze śmiechu. Miałem na głowie kaptur od płaszcza, który skutecznie mnie zakrywał i nie dało się stwierdzić, jakiej jestem płci, a jeśli oni wzięli mnie za dziewczynę? Teraz podszedł ten drugi… I zaczął mnie macać po tyłku. Serio? Ciekawe czy on wie co robi? Hahhaa… Co za idiota… Dam mu jeszcze chwilę, nim uświadomię go, że jestem samcem i z natury preferuję kobiety, a moim celem jest zdobyć dokładnie 278 stosunków seksualnych z waderami w Forever Young, jednak ten drugi się teraz odwrócił i musiałem szybko ukryć ten szatański uśmiech, ale po chwili ruszył do przodu, a jego spojrzenie mówiło „nic nie widziałem”, a więc jednak się skapnął.
-Gdzie jest Mins?!
-T-tam-wyjąkałem i uznałem moją grę aktorską za całkiem znośną, ponieważ ruszył bez podejrzeń we wskazanym przeze mnie kierunku. Wtedy dziwnym trafem spojrzałem na moje odbicie, które zbłądziło się po bardziej przejrzystej części jaskini i omal nie zacząłem ryć się ze śmiechu. Miałem na głowie kaptur od płaszcza, który skutecznie mnie zakrywał i nie dało się stwierdzić, jakiej jestem płci, a jeśli oni wzięli mnie za dziewczynę? Teraz podszedł ten drugi… I zaczął mnie macać po tyłku. Serio? Ciekawe czy on wie co robi? Hahhaa… Co za idiota… Dam mu jeszcze chwilę, nim uświadomię go, że jestem samcem i z natury preferuję kobiety, a moim celem jest zdobyć dokładnie 278 stosunków seksualnych z waderami w Forever Young, jednak ten drugi się teraz odwrócił i musiałem szybko ukryć ten szatański uśmiech, ale po chwili ruszył do przodu, a jego spojrzenie mówiło „nic nie widziałem”, a więc jednak się skapnął.
- Już wystarczy –
powiedziałem. – Jestem basiorem ślepoto i raczej wolę rozbierać kobietę.
Odepchnąłem go nim zdążył zareagować i ukryłem się, wśród
mroku jaskini. Wszedłem do jaskini ukradkiem, tak, że mnie nikt nie widział.
Zamierzali wykastrować Minsa? Geniusze. Z chęcią bym im
pogratulował, ale chyba, jako członek watahy powinienem stanąć po stronie tego
biedaka, tak więc znalazłem najlepsze wyjście w którym nie będzie, że im
pomagam, bądź niszczę im te plany, czekałem dalej ukryty.
Ludu zaczęło przybywać… Brisinger się pojawił i wkrótce
Aoime, która od niechcenia przerwała im tą orgię i w jej dłoni zmaterializowała
się katana.
- Wynoście się. No chyba, że zostajecie na noc. Mam wolne
łóżko. – wyszczerzyła zęby.
Jeden z wilków zaczął się cofać, lecz dosyć szybko
zagrodziłem mu drogę, gdyż stałem przy wejściu. W moich rękach zmaterializowała
się bielizna i uśmiechnąłem się.
- A gdzie ty się
wybierasz? Myślę, że powinieneś zostać jeszcze trochę z nami – byłem pozytywnie
zaskoczony tym ciągiem wydarzeń, a jeszcze rano myślałem, że to będzie kolejny
nudny dzień. – Nie mam nic przeciwko kastrowaniu Minsa, gdyby nie to, że jest z
mojej watahy, więc chcę czy nie, muszę was ukarać, ale jako, że są ciekawsze
zabawy, niż nawalanie się pięściami. Wolę zrobić to… - Przebiegłem po pokoju,
niczym huragan przy okazji niedbale rozbierając wszystkich do bielizny
Zajęłem się nawet Aoime, chociaż ona straciła tylko stanik,
a zostawiłem jej bluzkę. Brisinger był w samych bokserkach, podobnie, jak
reszta.
- Jak chcesz to mogę
ich załatwić do naga? – Spojrzałem na Aoime. – Może byś ustawiła barierę wokół
jaskini i będą musieli się trochę nabiegać za nami, by odzyskać swoje ubrania,
co myślisz?
*Reakcja autorki z pewną nauczycielką od matmy… Wiecie,
niektóre baby od tego przedmiotu to chodzący upierdliwy diabeł.
<Aoime dokończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz