Czułam jej wzrok na swoim ciele. Wyczuwałam stres i strach w jej oddechu.
- Tu jest twoja grota. - oznajmiłam.
- Och, dziękuję! - zaświergotała wesoło. - Trochę mnie to zniesmaczyło, bo dzisiaj szczególnie bolała mnie głowa. - Przepraszam. - burknęła.
- Dobrze, muszę iść, mam masę rzeczy do roboty. - powiedziałam nie przekonywująco.
- Przepraszam? - spytała bojaźliwie.
- No mów.
- Nie wiem nawet jak masz na imię... - mruknęła cicho.
- Aoime.
- Mogę trochę pozwiedzać? - spytała.
- Okej, ale uważaj na tereny watahy powietrza, alfa Shadow niezbyt lubi przybłędy.
Podziękowała i wyszła z groty.
Ja natomiast wzięłam stary, wyplatany koszyk i poszłam do lasu. Przechodziłam przez łąkę, na której wszystko kwitło i brzęczało, słońce przyjemnie muskało moje plecy. Stanęłam przed pierwszymi drzewami, rosły blisko siebie i były tak gęsto pokryte liśćmi, że nie widać było ani kawałka nieba. Sączyło się tylko ciepłe, zielone światło. Nie widziałam tego lasu nigdy równie cichego i spokojnego. Przypatrywałam się wszystkiemu z zaciekawieniem, ale nie zauważyłam tu żadnego żywego zwierzęcia, nawet ptaki nie skakały po gałęziach. Jakoś przecisnęłam się przez drzewa i weszłam głębiej, obserwując głównie wyższe partie lasu. Poczułam, jak woda napływa mi do butów i wtedy spojrzałam na moje stopy. Weszłam do ogromnej kałuży. Zaklęłam pod nosem, wyszłam z niej, zdjęłam buty i wyszłam na łąkę.
Wytarłam stopy w murawę i obróciłam się nerwowo, gdyż coś zaszeleściło w lesie, a potem usłyszałam trzask łamanych gałęzi. Z lasu wyłoniła się Aida, była już pokaźnych rozmiarów. Zajęcia z Brisingerem jej pomagały, była także bardziej posłuszna.
Pogładziłam ją po głowie.
- To co, maleńka? Wracamy? - spytałam bardziej samej siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz