-Kim jesteście do cholery i co tu robicie???
-Kim jesteś i jak tu się znalazłaś?- zapytał Alfa.
-Jestem Blair, księżniczka umarłych- powiedziała
-Mhm... księżniczka...- odpowiedział
Nagle coś przezroczystego przeleciało przez moje ciało, poczułam silny ból głowy i zemdlałam. Usłyszałam tylko cichy głos Alstaira.
-Rose, podnieś się.
Wstałam, ale nie miałam żadnego kontaktu z otoczeniem. Ta wadera o czymś rozmawiała z Alexem, ale nie usłyszałam dokładnie o czym.
Usłyszałam cicho tylko kawałek tej rozmowy.
-Jestem Alastair, Alfa Watahy Wody obecnie znajdujemy się w jednym z pomieszczeń Jaskini Wodnej Rozpaczy- powiedział
-Ta... Fajna nazwa, chce tu mieszkać.- odpowiedziała
-Co?!?!- zapytał
-Zaprowadź mnie lepiej do jedzenia.- rzuciła.
Ta wadera była strasznie podła i bezczelna. Jak ona wogle śmiała od tak wejść sobie do jaskini i zarządać przyjęcia do watahy oraz jedzenia.
Od początku nie lubiłam tej nowej. Z takim zachowaniem niech nie liczy na ciepłe przywitanie. Chciałam podnieść się i przywalić jej z całej siły
w ten odrażający pysk. Jednak nie miałam takiej możliwości. Cały czas byłam za słaba by zrobić coś takiego. Moje serce zaczęło szybciej bić a z tym przyśpieszył oddech. Złapałam się za głowę i poczułam silniejszy ból niż przedtem. Zebrałam w sobie resztki siły i wyszeptałam.
- Alstair, przyjmij ją. Jeśli zrobi coś takiego reszcie watahy to w ogóle przestanie istnieć...
Mimo iż byłam uzdrowicielką z tego nie mogłam się uzdrowić. To było coś ponad moje siły.
-Kim jesteś i jak tu się znalazłaś?- zapytał Alfa.
-Jestem Blair, księżniczka umarłych- powiedziała
-Mhm... księżniczka...- odpowiedział
Nagle coś przezroczystego przeleciało przez moje ciało, poczułam silny ból głowy i zemdlałam. Usłyszałam tylko cichy głos Alstaira.
-Rose, podnieś się.
Wstałam, ale nie miałam żadnego kontaktu z otoczeniem. Ta wadera o czymś rozmawiała z Alexem, ale nie usłyszałam dokładnie o czym.
Usłyszałam cicho tylko kawałek tej rozmowy.
-Jestem Alastair, Alfa Watahy Wody obecnie znajdujemy się w jednym z pomieszczeń Jaskini Wodnej Rozpaczy- powiedział
-Ta... Fajna nazwa, chce tu mieszkać.- odpowiedziała
-Co?!?!- zapytał
-Zaprowadź mnie lepiej do jedzenia.- rzuciła.
Ta wadera była strasznie podła i bezczelna. Jak ona wogle śmiała od tak wejść sobie do jaskini i zarządać przyjęcia do watahy oraz jedzenia.
Od początku nie lubiłam tej nowej. Z takim zachowaniem niech nie liczy na ciepłe przywitanie. Chciałam podnieść się i przywalić jej z całej siły
w ten odrażający pysk. Jednak nie miałam takiej możliwości. Cały czas byłam za słaba by zrobić coś takiego. Moje serce zaczęło szybciej bić a z tym przyśpieszył oddech. Złapałam się za głowę i poczułam silniejszy ból niż przedtem. Zebrałam w sobie resztki siły i wyszeptałam.
- Alstair, przyjmij ją. Jeśli zrobi coś takiego reszcie watahy to w ogóle przestanie istnieć...
Mimo iż byłam uzdrowicielką z tego nie mogłam się uzdrowić. To było coś ponad moje siły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz