sobota, 19 października 2013

(Wataha Powietrza) Od Centurii

Chłopak wszedł na drzewo i usiadł obok mnie.
- Witaj, widzę, że Ci smutno masz ode mnie na pocieszenie ten kwiat. - powiedział dając mi kwiat.
- Dziękuje, jak Ci na imię?
- Kaito a Tobie?- zapytał
- Centauria.- odrzekłam
Przez chwilę się na siebie gapiliśmy po czym Kaito zeskoczył z drzewa i poszedł. Starłam łzy z twarzy i wpięłam krokusa we włosy. Zeszłam z drzewa w wróciłam do jaskini. Gdy do niej doszłam nastała noc. Zmieniłam się w wilka i położyłam się spać.
Następnego dnia obudziłam się dość wcześnie bo pozostałe wilki jeszcze spały. Zaburczało mi w brzuchu.
Wyszłam z jaskini i poszłam na polowanie. Wytropiłam sarnę. Zaatakowałam ją i momentalnie zabiłam. Zabrałam się za jedzenie. Gdy zjadłam poszłam nad wodospad, gdzie zmyłam z siebie krew. Zmieniłam się w człowieka i spojrzałam na swoje odbicie. Hmm...może skrócić? Ooo tak, za długie już mam, chyba troszkę skrócę.
Wzięłam sztylet i obcięłam włosy. Nie wiem jakim cudem ale obcięłam równo...Przejrzałam się w wodzie, nawet fajnie wyglądałam w krótkich włosach, ale kolor...właśnie! Jeszcze może sobie przemaluje? Tak, tylko że na jaki kolor? Hm... może na jaśniutki brąz. Nawet dobry pomysł ale gdzie znajdę taką farbę?? Może pójdę do wioski, ale podobno teraz jest tak jakiś zamęt...Ech...
Pstryknęłam palcami i zmieniłam ubiór na zwykłą bluzę i jakieś podarte jeansy. Założyłam kaptur i poszłam znaleźć Sky'a. Przeszłam prawie całe FY i nigdzie go nie było. Co on? Zapadł się pod ziemię? No cóż....
Zaczęło się ściemniać ale nie miałam ochoty wracać do jaskini na noc. Wolałam przespać się z dala od jaskini watahy. Gdy szłam dróżką leśną zobaczyłam Matta z jakąś waderą która wtuliła się w jego futro. Najwidoczniej jak ja z nim nie mogę być to będzie z inną. Co to za problem? Parę jego czarujących uśmieszków i gotowe. Teraz zauważyłam że nie ma sensu szukać drugiej połówki bo i tak nie znajdę...
Usłyszałam ciche kroki za mną. Nie odwracałam się. Nagle znalazł się przede mną i szybko przygwoździł do drzewa. I kto to mógł być? Sky jak zwykle się skrada, ale ja mam za dobry słuch żeby go nie usłyszeć (hue hue).
- Centus!?! - spytał zdziwiony.
- Wiesz co? Duch. - powiedziałam zirytowana.
- Dlaczego nie jesteś w jaskini? - spytał puszczając mnie.
- Bo chciałam dziś sobie pochodzić po terenach.
- Taa jasne. Coś musiało się wcześniej stać.
- Stać? Nic się nie stało. - powiedziałam, ale akurat wtedy braciszek wdarł mi się do umysłu. Szybko zablokowałam i to tak żeby mi już się nie wdarł.
- Aż taki ciekawski jesteś?
- Przecież wiesz, że chcę cię chronić.
- Wiem, ale nie jestem już małym dzieckiem!
- Dobra. - powiedział. - Uspokój się.
- Jestem spokojna. - skłamałam i właśnie minusem jest to że za dobrze mnie zna. Ech...
- Nie jesteś, przecież wiesz o tym dobrze.
Nastała cisza. Miałam ochotę krzyknąć na całe gardło ze złości.
- Choć, przejdziemy się. - powiedział Sky.
- Dobrze...
Szliśmy powoli, aż doszliśmy nad Wodospad Żywiołów. Tam usiedliśmy pod drzewem.

<Sky dokończysz? ;)>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz