sobota, 26 października 2013

(Wataha Wody.) Od Alastair'a.

Hinomoto bez wahania zabiła dziewczynę po czym spojrzała mi bezbarwnie w oczy.
 - Umarła, bo ty tak zadecydowałeś, a była słaba jak szczeniak, a nawet gorzej. Nie powinieneś skazywać jej na śmierć. – W moich oczach tańczyły wesołe iskierki.
Byłem zadowolony z jatki jaką urządziła wojowniczka.
- Sama tego chciała. - Wyszczerzyłem kły w coś na podobę uśmiechu w wilczym wydaniu.
 Wadera wytworzyła wielką bańkę wodną i wsadziła tam zwłoki. Okej. Przyznam, że to mnie zaskoczyło.
- Tak chowano u nas zmarłych. Okazuje w ten sposób jakiś tam szacunek. – Szepnęła cicho i odbiegła.
- koniec przedstawienia. - Rzuciłem do zszokowanych wilków i odszedłem bezszelestnie w las.
Spokojnym biegiem przedostałem się do jaskini i zmieniłem się w człowieka. Już miałem iść na siłownię, kiedy do jaskini weszła Rose. Rozejrzała się i jakby jej ulżyło, że jestem sam. Podeszła do mnie jako człowiek, zamknęła oczy i spuściła głowę.
-Alastair... Ja... Muszę ci coś powiedzieć... - Wyraźnie bił od niej lęk.
-Co musisz mi powiedzieć?
 -Ja... Ja... Z-z-zakochałam się w tobie... - Szepnęła i usiadła jak małe dziecko na podłodze.
Zakryła oczy rękami zakrywając łzy. Podszedłem do niej i położyłem rękę na ramieniu.
- Wybrałaś złą osobę. - Powiedziałem poważnie. - Nie jestem odpowiedni do jakiegokolwiek związku.
Pomogłem jej wstać i Rose zaczęła coś mówić, kiedy do jaskini pewnie wmaszerowała dziewczyna z maską czaszki na twarzy i białymi włosami.
- Kim jesteście do cholery i co tu robicie.? - Zapytała trochę zbyt władczo jak na początek.
Przeszyłem ją lodowatym spojrzeniem. 
- Kim jesteś i jak tu się znalazłaś.? - Odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
- Dobra, nie jestem tu mile widziana to idę stąd, nie będę się komuś narzucać.
- Ja tylko pytałem kim jesteś. - Syknąłem.
 -Jestem Blair, księżniczka umarłych.
 -Mhm... księżniczka...
Nagle jakiś półprzezroczysty twór wleciał w Rose. Przeniknął do jej ciała. Zakląłem pod nosem.
-Rose, podnieś się.
Wstała jednak nie miała żadnego kontaktu z otoczeniem.
- Widzisz, twoja pomagierka właśnie została zawładnięta przez ducha i mogę tak zrobić z każdym twoim towarzyszem. Więc lepiej powiedz kim jesteś i gdzie jesteśmy?
- Jestem Alastair, Alfa Watahy Wody obecnie znajdujemy się w jednym z pomieszczeń Jaskini Wodnej Rozpaczy. - Wolałem zgrywać zastraszonego.
Podstęp, to wszystko co na razie mogło mi pomóc.
 -Ta... Fajna nazwa, chce tu mieszkać.
- Że co.? - Prychnąłem.
- Zaprowadź mnie lepiej do jedzenia.
- Alastair, przyjmij ją. Jeśli zrobi coś takiego reszcie watahy to w ogóle przestanie istnieć... - Wyszeptała Rose i złapała się za głowę.
Wyczułem, że mimo iż była medykiem nie mogła z tym walczyć.
Moja irytacja i złość wygrały.
Oczy mi pociemniały a wokół nas zrobiło się chłodniej.
Błyskawicznym ruchem wyjąłem miecz od którego biło blado niebieskie światło. Szybko rzuciłem się do przodu i skoczyłem za Blair przystawiając jej ostrze do gardła. Jej skóra pokryła się delikatnym szronem. Taki był wpływ mojej broni.
- Zostaw Rose albo Cię zabiję. - Warknąłem.
Moja ręka pewnie leżała na mieczu. To był mój żywioł. Uwielbiam walkę i krwawe jatki.
Dziewczyna niechętnie wyszeptała słowa odwołujące ducha. Rose padła wyczerpana na ziemię.
- A teraz posłuchaj mnie uważnie. Jeśli sądzisz że jesteś jakąś tam księżniczką i każdy będzie Ci usługiwał to jesteś w błędzie. Gówno mnie obchodzi czy wcześniej tak było czy nie. Każdy walczy o swoje. Musisz się dostosować albo zginiesz. - Powiedziałem złowieszczo. - I jeszcze jedno. Każdy tutaj ma się słuchać moich rozkazów i nie pozwalam abyś krzywdziła kogokolwiek z mojej Watahy. Zrozumiano.?
- Tak. - Powiedziała Blair z lekkim drżeniem głosu.
- Cieszę się. - Warknąłem sarkastycznie i odepchnąłem dziewczynę od siebie.
Podszedłem do Rose i poprzez dotyk przekazałem jej trochę mojej energii. Dzięki temu mogła sama wstać i odejść do swojej groty.
Rzuciłem jeszcze jedno przeszywające spojrzenie na Blair, schowałem lodowe ostrze i wyszedłem na dwór. Moja wściekłość przerodziła się w drastyczną zmianę pogody.
Zamiast słońca niebo zasnuły ciemne chmury i zaczął padać śnieg a po kilku minutach przerodziło się to w śnieżycę. Takim oto sposobem krajobraz z letniego przerodził się w zimowy. Wieczna zima zawitała na tereny Watahy Wody.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz