-Ile ich potrzebujesz? - spytał basior i zaczął czegoś szukać w skrzyni.
-Najlepiej jak najwięcej. - odpowiedziałem.
-Rozgość się, to trochę zajmie.
Zacząłem przyglądać się Phantomowi. Miałem nadzieję, że domyślę się czego szuka. Najbardziej oczywiste w ogóle nie przyszło mi do głowy.
-Rany, powinienem załapać robotę alchemika. - mruknął jakby do siebie, wyjął donicę i nasypał doń ziemi.
-Długo to potrwa?
-A co, taki jestem niegościnny?- zaśmiał się.
Basior machnął ręką, i liście podpełzły do niego w całkiem komiczny sposób.
-Nie no, spokojnie, to kwestia paru chwil. Macie rannych? - spytał.
-Nie, to tak profilaktycznie. Leki zawsze się przydają.
-Rozumiem, to oczywiste. - rzekł.
Phantom ułożył delikatnie listki w donicy. Wystarczył jeden jego dotyk, a pojawiły się korzenie. W jednej chwili liście rozrosły się, i stworzyły krzew. Wielki krzew Mięty Rdzawej, najsilniejszej rośliny leczniczej.
-Proszę bardzo. Dbaj o nią jak należy, podlewaj raz dziennie. Koniecznie rankiem. Wówczas długo będziecie czerpać z niej korzyści. A jakby co, zawsze możesz z nią przyjść.
-Dziękuję. - Uśmiechnąłem się i wyszedłem.
Ruszyłem w stronę swojej jaskini. Donica trochę utrudniała podróż, ale jakoś doczłapałem się do mojej groty. Ustawiłem roślinę w kącie, a sam zgarnąłem pieniądze i poszedłem w stronę miasta ludzi. Może tym razem będę miał szczęście. Na ścieżce prowadzącej do miasteczka spotkałem Alastaira.
-Witaj. - powiedziałem.
-Cześć. Znów po torbę i butelki?
-Bingo. A ty w jakim celu idziesz do ludzi?
-Muszę wyrównać z kimś rachunki. - rzekł tonem "nie twoja sprawa".
-Rozumiem.
Doszliśmy na miejsce. Najpierw zacząłem się rozglądać za torbą. Zanim jednak jakieś znalazłem zauważyłem butelki. Całkiem tanie. Podszedłem do stoiska i kupiłem 10. Ruszyliśmy dalej. Alastair wyglądał na spiętego i bez przerwy się rozglądał.
-Coś się stało?
-Nic takiego. - i znów ten ton.
Wróciłem do wypatrywania torby. Moją uwagę przykuła jedna. Czerwona, z żółtymi haftami. Bez namysły ją kupiłem.
-Możemy wracać? - spytał Alastair.
-Tak. Mam już wszystko.
Ruszyliśmy w stronę Forever. Przyznam że miałem większego stracha przy spotkaniu zwykłych ludzi, niż przy pierwszym spotkanym smoku w czasie mojego dzieciństwa. Chciałem spytać co bez przerwy gryzie Alastaira, ale znów dowiedziałbym się tyle co nic, i to jeszcze tym tonem. Nasze drogi właśnie się rozchodziły. Pożegnałem go i poszedłem w stronę groty.
<Alastair liczę na ciebie c: >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz