Nie powiem, dziwnie tak było siedzieć i grać na harfie, a z niej i tak wydobywały się krzyki i jęki. Albo ktoś tutaj ostro się bawi i zapomniał o tym, że nie jest sam, albo no, inni bawią się nim. Zarzuciłam coś na siebie i wyszłam. Krzyki dochodziły z groty Minsa. Może znowu sobie jakąś przygruchał. Kto go wie?
Tuż za zakrętem weszłam w jakąś gęstą mgłę, ale nie taką, jaką widać nad wodą w mroźne ranki i wieczory, ale bardziej taką, która próbuje ci się wkręcić do umysłu i opętać twoje ciało. Gdybym była młodsza, może bym poległa, ale nie urodziłam się wczoraj. Hardo skręciłam i wpadłam na jakiegoś chłopaka, którego widziałam pierwszy raz w życiu. Jego ręce automatycznie powędrowały na moją pupę.
- Ręce przy sobie, kochanie. - złapałam je i założyłam za jego plecami. - Uśmiechnęłam się szelmowsko. Pewnie zaskoczenie przysporzyło się do tego, że dałam mu radę, zwykle przy przepychankach z "mężczyznami" nie miałam szans.
Zaczął się szarpać, a ja pożałowałam, że nie wzięłam broni. Wyrwał się z mojego uścisku, a ja odskoczyłam od niego.
- Idź przede mną. - warknęłam, a on uśmiechnął się szaleńczo i podreptał do przodu.
Widok był nieziemski i napawał dumą i szczęściem moje serce. Pewnie wyjdę na zimną sukę, bo Mins był moim podopiecznym i teoretycznie powinnam mieć na względzie jego dobro. Ale ja lubiłam krwawe jatki.
O dziwo, Brisinger też brał udział w tej orgii.
Chłopak obok mnie stał cicho, ale coś kombinował, widziałam to. W końcu westchnęłam głęboko i powiedziałam od niechcenia.
- Zostawcie go.
Obrócili się w moją stronę, a Brisinger cofnął się, kiwając mi głową.
- Niby czemu? - prychnął przeciętniak, od którego cuchnęło dworem.
- Eh, bo mam taki kaprys, a dzisiaj jest pełnia, a ty masz niebieskie majtki. - wymamrotałam.
Stanął oniemiały, a ja podeszłam do Minsa i kopnęłam w nogę.
- Wstawaj. - rzuciłam.
W tym czasie ten, który mnie tak miło przywitał, założył mi rękę pod brodę, a drugą ręką zakrył usta. Ugryzłam go, jak najmocniej potrafiłam, a ten cofnął się, trzymając kurczowo rękę.
Zdjęłam ze stojaka jakąś katanę i stanęłam w pozycji bojowej.
- Wynoście się. No chyba, że zostajecie na noc. Mam wolne łóżko. - wyszczerzyłam zęby.
Ten, od którego wyczuwałam więź z Brisingerem, a otaczała go aura właściwa wilkom ognia, cofał się do wyjścia, ale wpadł na chłopaka.
Akatsuki rozłożył ręce, a zaraz potem w jego dłoniach zmaterializowała się bielizna. Zabawę czas zacząć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz