niedziela, 13 października 2013

(Wataha Powietrza) od Shadow'a

Zjedliśmy spokojnie śniadanie które przyniosłem i usiedliśmy wygodnie na trawie. Spojrzałem swojej partnerce głęboko w oczy i złapałem za rękę.
- Jesteś dla mnie wszystkim. teraz kiedy popełniłem ten straszny błąd zrozumiałem jak Ciebie kocham. Ciesze się ogromnie że mi wybaczyłaś ale nawet jeśli by nie, to zawsze byłbym przy Tobie ale jako przyjaciel lub nawet cichy cień który by patrzył na każdy twój krok i chronił nawet jeśli dostanę od Ciebie tyle kopów abym Ci nie przeszkadzał to i tak będę to robił. Jesteś jedyna w swoim rodzaju.
- Och. - Wyszeptała Kiche.
- A wiesz co jest w tym najlepsze?
Zamilkłem a wadera czekała na odpowiedź. Dokończyłem;
- Że jesteś tylko moja. - Pocałowałem ją w czoło. - Nie chce aby ktokolwiek Cię mi zabrał.
- A co boisz się? Wielki, potężny alfa powietrza boi się stracić osobę?- Zapytała a w jej głosie czuć nutę rozbawienia.
- Tak boje się. Boję się że Cie stracę. Że Cie stracę przez moje błędy które z pewnością kiedyś popełnię. Chciałabym być dla Ciebie idealny nie ważne co mówią inni.
- Wszystko co jest idealne jest nudne. - Powiedziała cicho i przyłożyła swoją dłoń do mojego policzka.-Ludzi kocha się za wady a nie za zalety. Prawdziwa miłość akceptuje je a nie odrzuca.
- Kocham Cię serio. - Odparłem i powoli, delikatnie pocałowałem ją w usta.
 Spędziliśmy bardzo mile popołudnie. Byłem szczęśliwy przy niej naprawdę. Przy niej byłem inny, jakby taki o 180 stopni przewrócony. Przy niej byłem miły, delikatny, szczery mógłbym wymieniać bez końca a przy innych? Chamski, bezczelny, zły, lekceważący.
Ale to dobrze. Nikt nie musi znać mojego drugiego "ja" ważne aby Kiche ją znała. I to jest ważne.
 Słonce chyliło się ku zachodowi. Staliśmy na granicy mojej a Jej watahy.
- Musze już wracać kochanie. - Powiedziałem.
- Jutro się spotkamy ponownie. - Odparła moja ukochana. Pożegnaliśmy się długo i czuje. Dziewczyna odwróciła się i podążyła do swojej jaskini ja natomiast patrzyłem tak długo aż zniknie mi z oczu.
Ja sam wróciłem do swojej groty i zauważyłem niedaleko niej czarnego basiora. Zjeżyłem się i puff stanąłem naprzeciw niego.
-Kim jesteś i co robisz na moim terenie?!- Warknąłem i przybrałem "bojową" postawę chociaż ona była tą zwyczajną.
-Chcę dołączyć do twojej watahy- Odpowiedział. Zmienił się w człowieka.-Alfo.- Dodał z zaciśniętymi ustami. Ojoj komu się nie podoba pozycja w stadzie? Bardzo mi z tego powodu przykro. Zaraz pójdę pociąć się bakłażanem lub pomidorem. Zmieniłem się w człowieczą postać i spojrzałem na niego ostro.
-Ah,tak? Pytanie,czy się nadajesz.- Mruknąłem lustrując go wzrokiem. Nie wyglądał na słabego ale nie wyglądał aby mógł dorównać jakiejkolwiek Alfie a na pewno mnie nie.
-Nie przekonasz się jeśli mnie nie przyjmiesz - Warknął. Ojoj, szczeniaczek próbuje być zły?
-Zobaczymy.Tam jest twoja grota.- Wskazałem mu wejście do groty i odwróciłem się obojętnie rzucając na odchodne nie odwracając nawet głowy- A, jeszcze jedno. Bądź grzeczny, bo niekiedy złe zachowanie może słono kosztować.
Odszedłem ze złośliwym uśmieszkiem na ustach. Coś czuję że będę miał niezły ubaw z tym wilkiem- Ren'em.


* Początek opowiadania jest o kimś, dla kogoś....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz