sobota, 19 października 2013

(Wataha Ognia) od Brinsinger'a

~ Pójdź i sprawdź co się dzieje z watahą Burzy~ Usłyszałem głos Namminy w głowie.
Zmieniłem się w wilka i pobiegłem w kierunku jaskini Burzy. Na miejscu nikogo nie zastałem. Żadnej żywej duszy. Poszwendałem się tam jeszcze chwilę, i pobiegłem do Alfy, aby powiedzieć co widziałem. Zdawałem sobie sprawę że teraz trwa to całe spotkanie alf, jednak szczypta szaleństwa które w sobie uśpiłem znów powróciła do życia. Postanowiłem im trochę poprzeszkadzać. Dobiegając na Polanę pojednania mruknąłem coś w stylu "przepraszam".
- O co chodzi?- spytała Aoime.
- Posłałam go, żeby sprawdził, co się dzieje z burzą.- powiedziała Nammina.
- No właśnie. Nie ma nikogo. Jaskinia wygląda na dawno pustą.-wydyszałem
- O jeju kogo to obchodzi?- spytał obojętnie Shadow.
- Mnie obchodzi. Należą do naszej krainy.-odpowiedziała Aoime
- Nie obchodzi mnie to ale jak tak bardzo CI NA TYM ZALEŻY mogę polecieć po naszym uroczym spotkanku do nich i dokładnie przeszukać jaskinię.
- Dobra. Niech tak będzie.
- A teraz usiądź i kontynuujmy to gówno.-odrzekł alfa Powietrza.
Kiche wyszeptała do mnie: "usiądź, nie stój tak", i przede mną wyrosło drewniane krzesło. Usiadłem.
Naminna krzyknęła by zwrócić na siebie uwagę.
- Jako że jesteśmy tutaj wszyscy razem chciałabym ogłosić że chcę oddać władze nad watahą Brisingerowi.
- Co?-oniemiałem.
- No tak. Mam nadzieję że będziesz dobrze się opiekować stadem jako Alfa. Ja już idę. To miało być spotkanie Alf.-odeszła
- No dobra. Coś jeszcze? Jakieś niespodziewane wymówienia? Skargi?-spytał Shadow.
Cisza.
- No to tym słodkim akcentem kończymy posiedzenie.- Wstał od stołu i odszedł.
Zaraz potem wszyscy wstaliśmy od stołu.
-Gratulacje tytułu Alfy Brisingerze.- powiedział Alastair
-Dzięki.
-Ja chciałabym coś przekazać Brisingerowi.- Powiedziała Aoime.
Kolejna niespodzianka? Alfa Mroku wyciągnęła długi miecz i zaczęła iść w moim kierunku. Tuż przede mną potknęła się o kamień. Trafiła mnie w tors. Po moim ciele popłynęła krew, a na koszuli pojawiała się coraz większa plama.
- Będziesz żył?-spytał Alastair.
- Tak. Raczej tak.-uśmiechnąłem się.
Moja srebrzysto czerwona krew widać zaciekawiła alfę Wody.
- Że co?-mruknął.
- Kolor Twojej krwi... Zawsze taki był?-spytał mnie basior.
- Tak. A bo co.
- Patrz. - Alastari wyjął zza pasa mały sztylet i rozciął rękę. na powierzchni jego skóry pojawiło się trochę krwi. Porównał jej kolor z moją.
-Identyczny. Nikt kogo spotkałem takiej nie miał...
-Co to znaczy?-zapytałem.
-Jeszcze nie wiem...
-Są tylko dwa wyjścia. Dziwny przypadek albo jesteście jakoś spokrewnieni.-powiedziała Aoime.
-Wiecie coś o swoich rodzicach?-spytała Kiche.
Alastari zaprzeczył.
-Mój ojciec wspominał coś kiedyś o innej partnerce.-powiedziałem.
Poczułem się słabiej, to też zacząłem leczyć ranę. Alfa Wody patrzył na mnie zagadkowo.
-Czy twój ojciec miał na imię Beorn?-spytał.
-Dokładnie tak.
-Więc.. Witaj bracie.



<Alastair, braciszku, liczę na ciebie c: >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz