Byłam już naprawdę wyczerpana, gdy wreszcie znalazłam się w mojej grocie. Spojrzałam na swoje ubranie, które było całe umazane we krwi tych nieszczęśników, których zabiłam poprzedniej nocy. Przebrałam się, zastanawiając się nad wydarzeniami z dzisiejszego dnia. Cóż, wszystko mogło skończyć się o wiele gorzej, gdyby Shadow dowiedział się, że nie tylko wkroczyłam na jego teren, ale także na nim polowałam. Czułam do siebie obrzydzenie, gdy patrzyłam na swoje odbicie w staromodnym, srebrnym lusterku, które niegdyś podarowała mi matka. Patrzyłam w milczeniu w turkusowe oczy, zastanawiając się ile jeszcze kłamstw będę musiała ukrywać. Skrzywiłam się na wspomnienie rodziców. To co zrobiłam jest niewybaczalne i powinnam umrzeć razem z nimi... Zamiast tego spotkała mnie o stokroć gorsza kara, jaką jest moja nieśmiertelność. Uh... Swego czasu nie mogłam się doczekać kiedy ktoś wielce łaskawy utnie mi łeb, ale straciłam nadzieję na śmierć już dawno temu. Teraz miałam inny cel: Zacząć nowe życie i stać się kimś innym. Kimś kto nie ma na sumieniu całej swojej rodziny...
Powieki właściwie same mi się zamykały, ale wciąż miałam coś jeszcze do zrobienia. Ignorując zmęczenie, powlokłam się do groty Gilberta. Zawahałam się przed wejściem, nasłuchując czy aby jest sam i gdy się tego upewniłam, pewnym krokiem weszłam do środka. Wewnątrz zastałam Gilberta siedzącego na łóżku. Podniósł głowę i spojrzał na mnie z ledwo zauważalnym błyskiem w oku.
-W czym mogę służyć? - Zlustrował mnie spojrzeniem od stóp, aż po czubek głowy pokryty srebrnymi włosami. Dopiero wtedy zorientowałam się co tak właściwie mam na sobie. Popatrzyłam na pokrytą koronką,białą,satynową koszulkę, otulającą moje ciało. Ups... Była zdecydowanie za seksowna. Zwłaszcza, że w ogóle nie zakrywała moich nóg i była nieco prześwitująca. Uniosłam nieco brew i skrzyżowałam ramiona na piersiach.
-Chciałabym z tobą chwilę porozmawiać - Odpowiedziałam gładko.
-Jasne. O czym chcesz gadać? - Powiedział nie spuszczając ze mnie oczu.
-O tobie. - Stwierdziłam rzeczowo, przy okazji stwierdzając w myślach, że Gilbert jest bardzo pociągający na swój uroczy sposób.
-A co konkretnie chciałabyś wiedzieć?
-Na przykład to co cię tu sprowadza...
-Cóż, chyba nie ma sensu wciskać ci kitu o szukaniu swojej drogi w życiu itp...? - Spytał ironicznie.
-Nie.
-Szukam siostry. Zaginęła przed kilkoma laty, gdy byliśmy jeszcze dziećmi... Wtedy zginęli też moi rodzice...
-Przykro mi. - Powiedziałam szczerze. - Jak to się stało?
-W domu wybuchł nagły pożar. Tak naprawdę sam do dziś dokładnie nie wiem co się wtedy stało. Teraz liczy się tylko Hebi.
-Hebi? A więc tak jej na imię? - Dopytywałam się.
-Tak... Od urodzenia była... Inna.
-Nie wątpię. - Uśmiechnęłam się siadając koło niego na łóżku. - Co zrobisz, gdy już ją znajdziesz?
-Nie pozwolę jej po raz drugi odejść. Powinienem był wtedy się o nią zatroszczyć... - Odrzekł bez zastanowienia. Niewiarygodne,jak bardzo różnił się od swojej młodszej siostry...
-To nie twoja wina... - Pocieszyłam go, czując jego ból. - Pokażę ci coś... - Spojrzałam mu w oczy i delikatnie otworzyłam jego dłoń. Trzymałam ją przez chwilę, zachwycając się jej miękkością i ciepłem, a potem powoli wsunęłam w nią złoty zegarek, który zabrałam niepostrzeżenie Hebi wykorzystując do tego moje moce. Zaskoczony spojrzał na przedmiot w swojej dłoni i wydał z siebie zduszony okrzyk.
-Skąd to masz?
-Ten zegarek należał do Hebi, prawda? - Spytałam spokojnie.
-T-tak, ale...
-Ciii... - Ścisnęłam go za rękę i popatrzyłam łagodnie w oczy. - Najwyższy czas abyś spotkał swoją siostrę, Gilbercie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz