Wieczór był niezwykle upojny. Po wszystkim Aoime zasnęła wyczerpana a ja leżałem obok i przypatrywałem się jej. podczas snu jej oblicze było wyjątkowo bezbronne. Brak jej było jej zwyczajowej odwagi i zaciętości.
Po dłuższym czasie mnie także pochłonęło zmęczenie.
Po przebudzeniu przeciągnąłem się. Już dawno nie spało mi się tak dobrze. Przetarłem ręką oczy i Rozejrzałem się dookoła. Kiedy mój wzrok padł na Ao uśmiechnąłem się leniwie.
- Hej, piękna. - Przywitałem się.
- Nie słodź. - Parsknęła. - Gotowy?
- Do czego.? - Ziewnąłem.
- Do wyjścia. Miałeś mnie zabrać do miasteczka.
- Ano. Jasne. Daj mi chwilę.
Wstałem z łóżka i wszedłem do jednego z korytarzy, który doprowadził mnie do mojej groty. Przebrałem się i ogarnąłem włosy, które opadały mi na twarz. Parę minut później byłem z powrotem przy Alfie Mroku.
- Możemy iść.
- A ja.? - Dziewczyna wydęła wargi.
- A tak, daj chwilę.
Pstryknąłem palcami a dziewczyna miała świeże ubrania i fryzurę.
- Dzięki. - Pocałowała mnie w policzek.
Chwyciłem Aoime za rękę i wyprowadziłem ją z plątaniny tuneli. Ciekawe ile osób w nich zginęło.?
Ruszyliśmy miarowym tempem, ale już po krótkiej chwili dziewczynie burczało w brzuchu. Zaśmiałem się i nakazałem jej poczekać na łące. Sam poszedłem do maleńkiej groty magazynowej i zrobiłem kanapki. Zjedliśmy je szybko i poszliśmy dalej.
Wczesnym popołudniem byliśmy na skraju miasteczka. Skrzywiłem się na myśl o spotkaniu z ludźmi. Mimo wszystko nie lubiłem ich towarzystwa.
- Byłeś kiedyś wśród jakiś plemion ludzkich.? - Spojrzałem ponuro na dziewczynę.
- Kilka razy. - Mruknąłem.
- Dobrze, trzymaj się mnie, nie pokazuj żadnych oznak dziwactwa. Oni są
na to bardzo... uczuleni.
Wkroczyliśmy do normalnego świata. Zesztywniałem, kiedy mijali nas pierwsze osoby.
Co chwilę rzucałem na boki zaniepokojone spojrzenia.
- Co jest.? - Zapytała poważnie moja towarzyszka.
- Nic... - Odpowiedziałem. - Co chcesz najpierw kupić.? - Zmieniłem temat.
Zastanowiła się chwilę.
- Ubrania.
- Dobrze. Idź. Ja zaraz do Ciebie dołączę.
Kiwnęła głową i weszła do sklepu a ja udałem się do sklepu ze starociami.
Po wejściu pierwsze co rzuciło mi się w oczy to kuferek na biżuterię z masy perłowej w idealnym stanie. Aoime coś o takim wspominała... Wezmę go jej.
Przejrzałem przelotnie regał z książkami. Jedna mnie zafascynowała. Była okryta urokiem Maga Wody. Dla śmiertelników tytuł mówił o starożytnych mitach i wierzeniach, lecz po zdjęciu uroku była to księga o nauce magii Wody. Wziąłem ją bez zastanowienia, poszedłem po kuferek i podszedłem do kasy. Starzec za ladą przyglądał mi się chwilę po czym podał cenę. Rzuciłem na blat kilka złotych monet i wyszedłem ze sklepu. Teraz trzeba znaleźć Ao. Kierowany instynktem znalazłem ją w sklepie z zastawą. Nie no seri.? Przewróciłem oczami i podałem jej kuferek. Cmoknąłem ją w policzek. Popatrzyła z zachwytem na mnie. Uśmiechnąłem się olśniewająco i przeprosiłem jeszcze na chwilę.
Wyszedłem ze sklepu na ulicę. Przy linii lasu stał czarnowłosy chłopak. Wpatrywał się we mnie intensywnie. Podszedłem do niego sztywno.
- Grimalkin. - Syknąłem.
- Co za spotkanie. - Uśmiechnął się okrutnie. - Mam dla Ciebie małą niespodziankę przyjacielu.
Machnął ręką a ja zmieniłem się w wilka. Zakląłem. Zaklęcie blokujące przemianę.
Chłopak znów się zaśmiał i wyszedł na środek ulicy. Nie mogłem odpuścić temu tchórzowi. Nie teraz kiedy był w moim zasięgu. Na niebie zaczęły zbierać się burzowe chmury a ja ruszyłem śladem Grimalkina wychodząc na środek drogi. Spuściłem łeb, położyłem płasko uszy i odsłoniłem zęby.
Usłyszałem zduszone krzyki, kiedy ludzie mnie zobaczyli. Zapanował chaos.
Zacząłem wściekle warczeć a na ulicę spadły pierwsze krople deszczu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz