Dotarłem do jaskini. Od razu udałem się do mojej groty i wziąłem do roboty. Najpierw zabrałem się za tworzenie najsilniejszego eliksiru leczniczego, bo nie wiadomo co mogło się zdąrzyć. Napar z liści Mięty Rdzawej zaczął nabierać intensywnego aromatu, co też znaczyło że jest gotowy. Rozciąłem sobie rękę, by sprawdzić czy specyfik został dobrze przyrządzony. Była to bardzo drobna rana, to też po jednym łyku śladu po rozcięciu nie było. Przelałem miksturę w butelki. Zaczęła się teraz najgorsza część. Siedzenie i myślenie, w jaki sposób zmusić roślinę nie rodzącą żadnych nasion żeby się rozmnożyła. Ta.... Siedziałem nad głupim korzeniem godzinę i nic nie wymyśliłem. Nic. Kompletna pustka. Zdesperowany brakiem pomysłów postanowiłem iść na spacer. Jak wiadomo z desperacją wiąże się niezdarność. Wychodząc z jaskini potknąłem się własną nogę i poleciałem na ziemię. Moja torba rąbnęła o nią mocniej niż ja. Miałem w niej mikstury lecznicze, jednak na szczęście nie te z Mięty Rdzawej.
-Oby tylko się nie stłukły. Nie mam więcej wolnych butelek.-powiedziałem sam do siebie.
Niestety było inaczej. W torbie panował wielki chaos. Wszędzie szkło. Pomijając już same potłuczone butelki ich zawartość była wszędzie. Torba wyglądała jakby krwawiła od środka. Wypadałoby nabyć nową. Postanowiłem iść do miasteczka ludzi. Wziąłem mieszek monet i ruszyłem. Nigdy wcześniej nie byłem w mieście ludzi. Idąc lasem zauważyłem w lecącą Aidę. Gdzieś w okolicy musiała być Aoime. Chwile potem zobaczyłem Alfę Mroku i kogoś jeszcze. Podszedłem do nich.
-Witaj Aoime- Uśmiechnąłem się.
-Witaj. Gdzie się wybierasz?
-Idę do ludzkiego miasteczka. Muszę kupić nową torbę, i kilka butelek.
- No to pech.
-Czemóż to?
- Lepiej tam teraz nie iść, panuje tam istny chaos.
-Cóż. Czyli nowa torba musi poczekać.
Ruszyliśmy razem w drogę powrotną. Ciszę przerwał towarzysz Aoime.
-Jak ci na imię?-spytał
-Brisinger.
-Ja jestem Alastair. Alfa Wody.
-Miło mi.
-Powiedz, czym się zajmujesz.
-Jestem medykiem, z zamiłowania zielarzem. Próbuję znaleźć sposób na rozmnożenie Mięty Rdzawej.
-A nie pomyślałeś żeby udać się do kogoś z watahy Ziemi?
-Na to nie wpadłem. Dziękuje za pomysł.- uśmiechnąłem się
Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, jednak nasze drogi właśnie się rozchodziły.Pożegnałem ich i odszedłem w stronę swojej watahy.
<Ao, Alex liczę na was c: >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz