piątek, 18 października 2013

(Wataha Wody) Od Elnann


Nie mogłam spać.Przez całą noc,nawiedzały mnie różne koszmary,a rano nie potrafiłam już odróżnić snu od jawy.Pierwszy sen był mi dobrze znany.Biegłam w postaci wilka mijając długie łańcuchy gór obok mnie.Słyszałam swój świszczący oddech i czułam się szczęśliwa.Nagle obraz wokół mnie całkowicie się zmienił i w jednej chwili znajdowałam się w pomieszczeniu,wyglądającym jakby było wyryte w skale.Ciepłe płomienie świec oświetlały surowe ściany,czyniąc wnętrze przytulnym.Patrzyłam na dwoje ludzi: Kobietę o turkusowych oczach i mężczyznę z burzą blond włosów.Ich spojrzenie przebijało mnie na wskroś,gdy wycelowali we mnie palce w oskarżycielskim geście.Cofnęłam się w chwili gdy oboje zostali przebici włócznią na wylot,a w moich uszach rozległ się przeraźliwy krzyk kobiety wrzeszczącej moje imię.
Obudziłam się gwałtownie,dysząc ciężko.Nie chciałam już zasypiać,ale w ciągu minuty,znów pogrążyłam sie w śnie.Ten był inny,zupełnie dla mnie nie zrozumiały,ale znajomy.Powtarzał się od wielu lat,mimo to za każdym razem był tak samo przerażający.Byłam uwięziona w obleśnej klatce z ludzkich kości,a wszystko wokół spowijała mgła.Próbowałam krzyczec,ale gdy tylko otwierałam usta,przeszywał mnie niewyobrażalny ból.Czułam jak ciepła krew spływa z moich ust,ale nie mogłam się ruszyc.Patrzyło na mnie kilkanaście par oczu,które czekały na to co miało się zaraz stac.W końcu podszedł do mnie jakiś mężczyna i popatrzył mi głeboko w oczy.Jakby w myślach usłyszałam jego zimny,wyrazisty głos szepczący: "Życzę ci szczęścia,Mała. Miejmy nadzieję,że nie będzie nam już dane się więcej spotkac" ,a potem zobaczyłam jak uśmiecha się diabelsko i podnosi ręce trzymając w nich jakiś przedmiot.Przez chwilę szeptał słowa w nieznanym mi języku,a mnie z każdą sekundą coraz bardziej pochłaniała nicość.Obraz był coraz dalej i dalej,aż w końcu patrzyłam w ciemnośc.Otaczała mnie pustka.Spróbowałam coś powiedziec,a mój głos potoczył się echem.Nagle ciszę przerwały krzyki ludzi :"Elnann!Elnann!Elnann! ".Rozdzierałam sobie gardło wrzeszcząc do nich odpowiedzi,ale nikt mnie nie słyszał...
Nagle wszystkie obrazy znikły i znowu znajdowałam się w swoim wygodnym łóżku.Otarłam pot z czoła i podeszłam do okna.Zaczynało już świtac,więc ubrałam się w ciepłą,swetrzastą sukienkę i przeczesałam swoje srebrne fale palcami.Po rosadzającym bólu głowy,nie został nawet ślad.Usłyszawszy burczenie w żołądku,uświadomiłam sobie,że dawno nic nie jadłam.Nie mogłam ryzykowac,że tak jak ostatnio zapanuje nade mną żądza krwi,bo z całą pewnością nie chciałam nikogo skrzywdzic.Wyszłam na zewnątrz,wdychając świeży zapach wiosny i zmieniłam się w wilka.Szybko złapałam trop małej sarny i już po chwili zajadałam się jej smakowitym mięsem.Najedzona wróciłam do jaskini.Posiłek utrzeźwił mi umysł i teraz chyba wiedziałam jak pomóc Hebi.Musiałam jeszcze tylko z nią porozmawiac.Wzdrygnęłam się na myśl o bólu,którym przyjdzie mi zapłacic za te kilka minut połączenia,ale i tak nie miałam zamiaru z tego rezygnowac.Skoro postanowiłam coś "przyjąć na klatę" to tak właśnie zrobię,obojętnie jakim kosztem.
<Hebiiiiiiiiiiiiiiiii??????>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz