No cóż...Przyznaję, że sytuacja wymknęła się nieco spod kontroli. Miałam już wracać do Watahy, gdy usłyszałam za plecami kroki. Odwróciłam się, a moim oczom ukazał się naprawdę przerażająco wyglądający basior. Jego futro było czarne jak smoła a z grzbietu wyrastały potężne skrzydła. Moja moc podpowiedziała mi jego imię: Shadow. Otworzyłam szeroko oczy z przerażenia. Doprawdy nie mogłam gorzej trafić... Doskonale wiedziałam, że Woda prowadzi konflikt polityczny z Watahą Powietrza, a to zdecydowanie nie działało na moją korzyść zwłaszcza, że najprawdopodobniej byłam teraz na jego terenie. Alfa Powietrza patrzył na mnie twardym wzrokiem nie ukrywając przede mną szastających nim emocji. Biła od niego wściekłość i bezwzględność.
-Co robisz na moim terenie? - Warknął wściekle, rzucając mi nienawistne spojrzenie.
-Ja...Nie wiedziałam,że jestem na twoim terenie. To naprawdę nieporozumienie... - wydukałam nerwowo, wyczuwając od niego coraz większe zniecierpliwienie. Zaśmiał się ironicznie.
-Nieporozumienie, mówisz? Niestety za takie nieporozumienia trzeba płacić... -syknął. Oparłam się o drzewo nie spuszczając wzroku z jego złotych oczu. Po raz pierwszy wpakowałam się w takie gówno. Mój umysł zaczął działać na pełnych obrotach. Moją jedyną nadzieją była moja moc, która pozwalała mi wnikać do umysłów innych, a nawet na nie wpływać. Jednak zanim zdążyłam cokolwiek zrobić obok mnie pojawił się Alastair. Spojrzał na Shadowa z pogardą.
-Shadow. Kolego. Co się tu dzieje? - Spytał zimno.
- Wtargnęła na mój teren.- Odpowiedział obojętnie Alfa Powietrza.
- No i?
- Nie zamierzam tolerować czegoś takiego. - Stwierdził rzeczowo.
-A ja nie zamierzam pozwalać abyś zastraszał moich podopiecznych - syknął Alastair. Obserwowałam obu basiorów z otwartymi szeroko oczyma. Nie mogłam uwierzyć ,że to wszystko przez moją głupotę... Cholera, powinnam przecież wiedzieć, że muszę coś zjeść jeszcze zanim poczuję głód i stracę nad sobą panowanie. Moje przekleństwo wciąż niszczyło mi życie i nic nie wskazywało na to żeby coś się zmieniło. Jedno było pewne. Nikt nie mógł się dowiedzieć jaka naprawdę jestem i co zrobiłam.
-Zostaw ją. Chyba,że chcesz pogorszyć sytuację polityczną między Watahami. - Warknął poirytowany i spojrzał na mnie.
-Spadaj.- powiedział do mnie.Nie miałam zamiaru czekać, aż zmieni zdanie i czym prędzej wybiegłam z lasu. Dopiero kilka dni w Forever i już taka wpadka. Świetnie!
Zastanowiło mnie tylko jedno: Skąd Alastair wiedział, że mam kłopoty?
Zanotowałam w pamięci by się tego dowiedzieć, gdy ujrzałam przed sobą samotnie siedzącą wilczycę. Wstrzymałam na chwilę oddech. W powietrzu poczułam znajomy zapach. Hebi. Chyba nie mogłam lepiej trafić. Z bijącym sercem zaczęłam się do niej zbliżać. Zesztywniała, gdy stanęłam za jej plecami.
-Witaj, Hebi - Powiedziałam, zmieniając się w swoją ludzką postać.
-Nie wiesz, że nie zachodzi się przyjaciół od tyłu, Elnann? - warknęła.
-Przyjaciół? - uniosłam brew.
-Jeśli wolisz wrogów... - zaczęła.
-Nie. Tak naprawdę chciałam z tobą porozmawiać - odezwałam się rzeczowo.
-Więc słucham.
-Chodzi o twoją rodzinę... - zaczęłam, ale poczułam jak przez Hebi przechodzi dreszcz.
-Hm?
-Co stało się z twoją rodziną?
-Dlaczego pytasz skoro możesz wyczytać to z moich myśli? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-Bo nie lubię grzebać ludziom po głowie. Nawet nie masz pojęcia jakie ochydztwa można znaleźć u niektórych... - odparłam szczerze.
-Dobra. Zginęli. Zadowolona? - rzuciła niedbale Hebi.
-A brat? Co się z nim stało?
Wzdrygnęła się.
-Myślałam,że nie lubisz grzebać innym w głowach. - odparowała w końcu.
-Tak, ale tym razem to było konieczne. Sama byś tego nie powiedziała, mam rację?
-Znów tak.
-A więc? Co z nim? - ponowiłam pytanie.
-Sama chciałabym to wiedzieć... Nie widziałam go od wielu lat. Nawet nie wiem czy żyje...
-Imię?
-Co?
-Jak miał na imię?
-Gilbert. - wyszeptała gapiąc się w przestrzeń. - Chwila.A właściwie po co ci te informacje?
-Przekonasz się wkrótce... - uśmiechnęłam się figlarnie. -Do zobaczenia.
Puściłam jej oczko i jako wilk ruszyłam w kierunku mojej watahy. Miałam jeszcze jedną rzecz do zrobienia...A mianowicie, musiałam jeszcze porozmawiać z Gilbertem. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, na następne spotkanie z Hebi przyjdę z jej zaginionym bratem...
<Gilbert?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz