~PRZESTAŃ!W TEJ CHWILI WYPIER... Z MOJEGO CIAŁA TY SZMATO!
Ledwo kojarzyłam co się działo. Widziałam Elnann, Gilberta i Emily.
Widziałam miecz i zegarek. Wszystko to widziałam oczami umysłu.
~Nie przeszkadzaj, siostrzyczko...Pomagam ci~myśli Inferno.
~JESTEŚ CHORA ZDZIR...!Chora i MARTWA!
Inferno przejęła moje ciało. Sprawiła, że zamieniłyśmy się rolami - ona
żyła naprawdę, a ja byłam tylko głosem w głowie, duszą i wypaczonym
sumieniem - ale nadal nie zmieniało to faktu, że to Inferno była demonem
zniszczenia.
~Dlaczego to robisz?! ~ mój krzyk słyszała tylko ona. Był żałosny.
~Jak to "dlaczego"? ~ była zdziwiona ~ Pomagam ci! Tak jak obiecałam, pamiętasz?
~POMAGASZ?!Cholerna idiotko, ukradłaś mi ciało! ~gdybyśmy stały ze sobą
twarzą w twarz, Inferno już dawno nie miałaby zębów ~ I odstawiasz jakąś
kretyńską szopkę! Bawisz się z nimi?!
Zachichotała.
~Ranisz mnie, Hebi...Nie doceniasz tego co dla ciebie robię!
~Co dla mnie robisz?! Próbujesz opętać mojego brata i przyjaciółkę!
~Chcę żeby poczuł ból...twój ból. Już zapomniałaś jaka wściekła na niego byłaś? Ile cierpiałaś kiedy cię zostawił?
~To nie była jego decyzja...
~Naprawdę w to wierzysz? I myślisz, że mu na tobie zależy? Obudź się! On chce tylko odzyskać swój miecz!
~MORDA W KUBEŁ! ~ albo chciała namieszać mi w głowie, albo aż tak bardzo
chce rozwalić komuś łeb ~ Po co to wszystko?! Po cholerę te obrazy
rzezi?!
Znowu ten jej chory śmiech. Nie odpowiedziała mi.
~Gilbert...Elnann...
Byłam wściekła. Na Inferno, za to co robi, na Gilberta, za to, że kiedy
tylko mnie znalazł zachował się jak starszy brat, kiedy ja miałam ochotę
go spoliczkować, no i na Elnann, za kradzież zegarka. Może gdyby
sytuacja nie byłaby taka jaka była, pojawienie się mojego brata
wywołałoby we mnie jakieś milsze uczucia.
Nie miałam czasu martwić się o to czy się cieszę z odnalezienia brata,
czy nie. Musiałam jakoś przekazać Elnann i Gilbertowi, wiadomość o tym
co dzieje się naprawdę. Tylko jak?
Wiedziałam jedno - kiedy Inferno zacznie swoją grę, nie wie kiedy skończyć...
(Gilbert, Elnann?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz