- Witaj Aoime. - Uśmiechnął się.
- Witaj. Gdzie się wybierasz?
- Idę do ludzkiego miasteczka. Muszę kupić nową torbę i kilka butelek.
- No to pech.
- Czemóż to?
- Lepiej tam teraz nie iść, panuje tam istny chaos.
- Cóż. Czyli nowa torba musi poczekać.
Ruszyliśmy razem w drogę powrotną.
- Jak ci na imię.? - Spytałem aby przerwać ciszę.
- Brisinger.
- Ja jestem Alastair. Alfa Wody.
- Miło mi.
- Powiedz, czym się zajmujesz. - Dalej ciągnąłem tą jakże nudną rozmowę.
- Jestem medykiem, z zamiłowania zielarzem. Próbuję znaleźć sposób na rozmnożenie Mięty Rdzawej.
- A nie pomyślałeś żeby udać się do kogoś z watahy Ziemi?
- Na to nie wpadłem. Dziękuje za pomysł - Posłał mi uśmiech.
Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, a później nasza wspólna droga skończyła się. Brisinger pożegnał się i odszedł.
Odprowadziłem jeszcze Alfę Mroku pod jej jaskinię i pocałowałem na odchodne.
- Spotkamy się jeszcze później.? - Mruknąłem.
Skinęła głową a ja odszedłem. Aby dojść jak najszybciej na moje tereny musiałem przejść przez Watahę Powietrza. Westchnąłem. Nie lubię tamtędy chodzić ale w ostateczności przemęczę się.
W połowie drogi przez Dolinę Wiatru wyczułem obecność jakiegoś nowego wilka Powietrza. Jeszcze tylko jakiegoś szczeniaka mi tu brakowało. Oparłem rękę o czoło.
- Wyłaź. - Warknąłem.
- Kim jesteś.? - Syknął obcy.
- Nie potrzebna Ci ta wiedza do szczęścia. - Odparłem obojętnie.
Nie mam czasu na przekomarzanie się z jakimś wilkiem. Ruszyłem dalej przed siebie.
- Stój. - Zero reakcji z mojej strony. - Stój.! - Tym razem był to pełen złości krzyk.
Odwróciłem się zniecierpliwiony.
- Posłuchaj. Nie mam czasu na pogaduszki z takim szczeniakiem jak Ty. - Wycedziłem.
- Znalazł się ważniak. - Prychnął.
Okej. Teraz jestem wkurzony. Powietrze wokół nas mimo zbliżającego lata stało się chłodne. Oddechy zamieniały się w parę.
- Nie wiem, jak Ci na imię chłoptasiu ale teraz nie mam na Ciebie czasu. - Mój głos przypominał warkot.
- I powiedziało to dziecko. - Odparł mierząc mnie spojrzeniem.
- Waż się ze słowami Bezimienny.
- Ren jestem. - Zmrużył oczy.
- Dobrze więc. Dowiedz się kim jestem, a potem pogadamy sobie inaczej.
- Umowa stoi młodziaszku. Jak Ci na imię.?
- Alastair. - Mruknąłem odchodząc.
- Jesze mi odpowiesz za tą zniewagę. - Powiedział wyniośle Ren.
Prychnąłem i oddaliłem się.
*
Kiedy wszedłem do swojej jaskini ujrzałem smoczycę krzyczącą coś o miejscu do spania.Sapnąłem ze złości.
- Akasta, co to ma znaczyć.?
Dziewczyna pośpiesznie zmieniła się w człowieka i przeprosiła.
- Ja po prostu szukam swojego miejsca do spania.
- Przecież pierwszego dnia Ci je pokazałem. - Warknąłem.
- Ano. - Speszyła się troszkę.
- No to po co te wszystkie cyrki.?
- Naprawdę przepraszam.
- Poproś Rose żeby Cię zaprowadziła. - Po tych słowach odszedłem do mojej komnaty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz