piątek, 11 października 2013

(Wataha Mroku) Od Aurory

Życie płynęło strasznie szybko obok mnie, tyle wilków zamieszkało w Forever, a tak mało było spokojnych, rozsądnych istot z którymi mogłabym porozmawiać o rzeczach nieistotnych, na przykład o technikach parzenia herbaty. Miałam niepokojące przeświadczenie, że trochę zapomniano o młodej i dziwnej Gammie, więc ruszyłam się z miejsca i zaczęłam spacerować po terenach mroku, chodź w planie miałam zwiedzić wszystkie tereny to nie śpieszyłam się zbytnio, nie musiałam tego robić w jeden dzień. Zamiast tego skupiłam się na podziwianiu przyrody, krajobrazu, na kwiatach na łące i ptakach skaczących po gałęziach drzew, słowem - na rzeczach o których często się nie pamięta, zapomina, nie zauważa. Wydają się nudne i nieistotne, ale czy to właśnie nie one sprawiały, że świat był taki piękny, ciekawy, pełen detali które aby zobaczyć, trzeba się wysilić. Przekroczyłam granicę mroku i skierowałam się na teren ziemi, tam zawsze było tak trochę spokojniej. Spokój to miłe uczucie, bynajmniej nie nudne, nudni byli ci, którzy nie potrafili go docenić. Zatrzymałam się właśnie podziwiając krople na pajęczynie gdy usłyszałam za sobą kroki. Westchnęłam i powiedziałam.
- Słyszę kroki więc się nie skradaj..
- W sumie to się nie skradałem. - usłyszałam ponury głos - Chociaż nie uważam abym był aż tak głośny żebyś mnie słyszała.
- Mam dobry słuch.. - odwróciłam się i zobaczyłam jakiegoś chłopaka, zapewne z watahy ziemi, w końcu to ich tereny - Jestem Aurora, Gamma mroku...
- A ja Phantom - spojrzał na mnie - Mogę się zapytać co wilk z mroku robi tutaj?
- Podziwia widoki.. - mruknęłam i spojrzałam z powrotem na pajęczynę - Co jest.... - nagle zrobiło mi się zimno, krzyżak będący na niej wcześniej zniknął. - Gdzie ten pająk.. - zesztywniałam i przeniosłam wzrok na swoje ramię.
Mój krzyk dało się słyszeć chyba w całym Forever Young, a moje oczy prawie wyskoczyły z orbit. Wrzasnęłam i strąciłam stworzonko na trawę a potem odskoczyłam pięć metrów od miejsca gdzie wcześniej wstałam, trzęsąc się. Chłopak przyglądał mi się a potem wybuchnął śmiechem, który mnie zdenerwował.
- No co?! - krzyknęłam ze złością - Mam arachnofobię!
- Pff! - zaśmiał się, podszedł do pająka, chwycił go i posadził znowu na pajęczynie - Jak można się bać czegoś tak małego.. wiesz co? On się bardziej..
- ..boi mnie, wiem, dużo ludzi chciało mi to wmówić, ale ja wiem, że on chciał mnie zamordować a potem zjeść! - wskazałam z pretensją na paskowanego "mordercę".
- Jakim cudem miałby cię zjeść?- spytał Phantom i uniósł brew - Jesteś ogromna w stosunku do niego..
- Nie ważne! - zaczęłam wymachiwać rękami - Ja znam jego zamiary! I jestem pewna, że gdyby nie moja szybka reakcja to już by mnie.. POŻARŁ! - znowu zirytował mnie jego śmiech - No co? To.. to jest taka prawda.. - spochmurniałam - Pająki są złe od środka..
- To ty jesteś zła.. prawie go zabiłaś! I kto tu jest mordercą.. - mruknął.
- Nikt mnie nie lubi.. - załamałam się - I jeszcze zostałam podle zaatakowana przez pajęczego ninja, a potem ktoś mi próbuje wmówić, że jestem mordercą.. co za dzień.. - westchnęłam - Wracam do domu, tam nie ma pająków.. - namyśliłam się - Chyba..
- Oczywiście że są... zjedzą cię w nocy! Z zaskoczenia..! - zaśmiał się.
Fuknęłam z irytacją i ruszyłam w stronę terenów domu, nie zwiedziłam nawet całej ziemi, ale zdemotywowałam się do dalszego chodzenia. Chciałam po prostu iść do domu, położyć się i spać tak ze trzy dni. A przynajmniej miałam nadzieję, że nikt nie dowie się o mojej przypadłości, bo nie miałam zamiaru widzieć pająków w mojej jaskini od jakiś złośliwych osóbek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz