Ostatnio nie
miałam co robić i cały czas ślęczałam nad książkami i tak też było tego
dnia. Byłam właśnie pogrążona w czytaniu jednej z ksiąg napisanych przez
takie istoty jak wilki czyli te mające sens i w których można znaleźć
prawdziwe fakty ale wyrwały mnie z tego szmery szeptów, które rozległy
się po jaskini. Wyjrzałam ze swojej groty i dostrzegłam Alastair'a
kierującego się do groty Aoime. Przewróciłam oczami i usiadłam na swoim
łóżku. Każdy bardziej kumaty wilk domyślił by się po co przylazł. Nie
powinnam się w to wtrącać ale i tak byłam wkurzona. Najpierw zabija
Perrie, a potem kręci z Ao. Siedziałam przez jakiś czas zamyślona, aż
podjęłam decyzje. Nie czułam się tu już tak jak kiedyś, a poczucie że nie
jestem już tak do końca jednym z szarych członków watahy mnie
przytłaczała. Zmieniłam się w wilka i wybiegłam z jaskini. Musiałam z
kimś pogadać, a tą osobą był Aurox. Nie wiedziałam gdzie go szukać
ponieważ twierdził że i tak wszędzie się będzie włóczył ale i tak
ruszyłam na tereny ognia. Nie musiałam go długo szukać ponieważ kręcił
się przy granicy między mrokiem, a ogniem.
- Aurox! - zawołałam podbiegając do niego i zmieniłam się w człowieka.
- Cześć - powiedział machając mi.
- Słuchaj, mam do Ciebie pytanie.
- Jakie? - spytał.
- Mam zamiar
odejść z Fy chociaż nie wiem czy na zawsze i chcę Cię spytać czy poszedł
byś ze mną - powiedziałam odwracając wzrok.
- Z tobą pójdę wszędzie - uśmiechnął się - Też miałem zamiar odejść - przyznał cicho
- Czyli muszę
powiadomić Aoime że odchodzę ale nie wiem czy będzie mieć dla mnie czas -
powiedziałam do siebie z lekkim prychnięciem - A tak poza tym to
dziękuje że jesteś gotowy odejść ze mną - dodałam odwzajemniając uśmiech.
Uśmiechnął się.
- Ja pójdę powiadomić moją alfę -powiedział - spotkamy się za godzinę
Skinęłam głowa i
pocałowałam go w policzek po czym zmieniłam się w wilka i pobiegłam z
powrotem na tereny watahy mroku. Dobrze że ogień i mrok są przynajmniej
blisko siebie. Kiedy dotarłam do jaskini i zajrzałam do groty Alfy
oczywiście jej tam nie były. Kto by się spodziewał... Poszłam do siebie i
z zaskoczeniem stwierdziłam że na stoliku leży kartka i długopis. No
proszę przynajmniej Życie jest pomocna. Usiadłam na krześle i zaczęłam
pisać:
Aoime chce
tylko powiedzieć że odchodzę ale może kiedyś wrócę. Ale jeszcze nie
wiem... Jednak nie odchodzę sama wiec nie żałuje. Mam nadzieje że wataha
będzie się rozrastać, a tobie i innym ułoży się w życiu tak jak
będziecie chcieli
Demira
Wróciłam do jej
groty i położyłam kartkę na jej łóżku. Zabrałam też ze sobą trochę
broni czyli kilka sztyletów, swoje dwa mieczy, oraz dodatkowo łuk i kołczan, w którym jak twierdziła Życie zawsze są
strzały. Starczy mi jeszcze czasu by zapolować więc wyszłam z jaskini
już jako wilk i po kilku minutach udało mi się złapać trop dzików. W
sumie to że nikt mnie nie zauważył gdy tak kręciłam się po jaskini było
dziwne ale cóż... Trop doprowadził mnie do małego stadka dzików .
Postanowiłam przetestować łuk i zaszyłam się w krzakach. Napięłam
cięciwę z zaskakującą łatwością, a strzała trafiła prosto w jedną z
samic. Reszta zwróciła się w stronę krzaków, w których siedziałam i
zaatakowały. Powinnam przewidzieć że nie uciekną jak sarny lub jelenie
ale najwyraźniej dziś nie myślałam do końca racjonalnie. Wskoczyłam na
drzewo unikając wściekłych dzików i zeskakując z niego już jako wilk
obnażyłam kły i warknęłam ostrzegawczo. Musiałam popodgryzać je trochę w
nogi by wreszcie odeszły ale w sumie było warto. Uwinęłam się całkiem
szybko ze zjedzeniem dzika i ruszyłam między drzewa w umówione miejsce.
Po drodze zatrzymałam się jeszcze by się napić, a potem już prosto na
granice. Aurox już czekał. Najwyraźniej on też wziął że sobą trochę
broni. Uśmiechnął się na mój widok.
- Gotowa? - spytał
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz