Byłam prze szczęśliwa, że tropicielka z Watahy Wody zgodziła się ze mną porozmawiać.
- No więc jestem jaka jestem. Nie znam swoich rodziców. Wychowała mnie ciotka, która już niestety nie żyje. Nie mam rodzeństwa, ale jestem z Hebi tak bardzo zżyta, że traktuję ją właśnie jak siostrę. Mam trudny charakter, ale łatwo temu zaradzić. – wyrecytowałam, a Elnann znów się na mnie dziwnie popatrzyła. – Możemy ruszać. – Zakomenderowałam, chociaż to ona miała przewodzić w naszym polowaniu. Nie musiałyśmy długo szukać, już po przebiegnięciu jakiś dwóch metrów moja znajoma poczuła zapach jelenia.
– Na północ. – pokierowała mną w odpowiednim kierunku. Jest, siedzi w krzakach niczego nieświadomy. Fakt jest faktem, że trochę szkoda mi było tych wszystkich zwierząt, ale cóż my też musimy coś jeść. Bardzo szybko sobie z nim poradziłyśmy i syte usiadłyśmy pod drzewem.
– Wiesz co Elnann? – spojrzała na mnie spode łba. – Lubię Cię. – zaskoczyłam ją tym wyznaniem, ale nie odebrało jej to mowy.
– Bello, wiesz co..Ty również jesteś bardzo .. ym.. miła. – Byłam w ciężkim szoku, nie znałam jej od tej strony, myślałam, że nigdy nie odważyłaby się na taki krok, a jednak, myliłam się.
– Nie wiedziałam. Ale nie ukrywam schlebia mi to. – Głupia ja, jak zwykle musiałam się zarumienić. Elnann zaśmiała się głośno.
– Fajnie wyglądasz z rumieńcami na twarzy.. – widać było, że nie może powstrzymać się od śmiechu.
– No dziękuję Ci bardzo. – skarciłam ją spojrzeniem.
– Nie zrozum mnie źle. Zazwyczaj jesteś bardzo blada, a więc śmiesznie wyglądasz czerwona jak burak. – Znów się śmiała.
– To miał być komplement? – Dołączyłam do niej. Współczułam wilkom znajdującym się w pobliżu, śmiałyśmy się naprawdę bardzo głośno. Usłyszałam wycie. Shadow był w pobliżu, no cóż jego teren. – Zmywajmy się stąd. – poleciła Elnann. Popierałam jej pomysł w stu procentach. Pobiegłyśmy na Polanę Nicości, znajdowała się najbliżej i była bezpiecznym miejscem do odpoczynku. Położyłyśmy się na trawie. Zaczęłam rozmowę.
– Chociaż jestem tu od nie dawna, to nie trudno nie zauważyć że bardzo lubisz Gilberta.. – nie wiedziałam co powie, ani jak zareaguje. Ja sama nie lubiłam tych przesłodzonych pogaduszek, ale bardzo ciekawiło mnie to co ona do niego czuje.
– O tak, wyjątkowy chłopak. Ale po prostu bardzo się lubimy, on mnie, a ja jego. – powiedziała, tak jakby się tłumacząc.
– Okey, rozumiem. – zaskoczyło mnie to, że mi to powiedziała.
– Słodki jest. – zamruczała marzycielskim tonem. Ok. Już rozumiem, po prostu zapomniała, że jej słucham. Ech, postanowiłam, że nie będę się wtrącać. Chętnie posłucham o nim czegoś jeszcze.
– Nie chcę wyjść na jakąś zakochaną idiotkę.. – ciągnęła – po prostu cholernie mi na nim zależy. Chyba to znasz? Musiałaś tego doświadczyć, przynajmniej raz w życiu. – Chciała wyciągnąć ode mnie moje tajne informacje. Trudno niech się cieszy.
– O tak. Był kiedyś taki jeden Paul, ale wyszło jak wyszło. Mówi się trudno, nie ten, to będzie kolejny. – Boże jaka ze mnie idiotka. Tylko żebym się przy niej nie poryczała. Prawie jej nie znam, a zwierzam jej się z całego mojego życia, no ale cóż chcę być uczciwa.
– Dzięki. – powiedziała znikąd.
– Za co? – spytałam zdziwiona.
– Za to, że taka jesteś. Przynajmniej mnie rozumiesz. – powiedziała tak jakbym była królową i oddawała mi cześć.
– Nie ma za co. – rzuciłam wstając, byłam zmęczona postanowiłam zdrzemnąć się w Jaskini. – Muszę lecieć, do zobaczenia. – powiedziałam. Kątem oka zauważyłam że Elnann też już śpi. Bałam się zostawiać ją samą, ponieważ nie była na swoim terytorium, ale cóż nie miałam wyjścia. Po drodze do Jaskini spotkałam Minsa. O Boże – pomyślałam. Jak ja go nie lubię, nie żeby mi się zbytnio naprzykrzał należymy do tej samej watahy, ale jakoś tak mi do gustu nie przypadł. Na szczęście nie zatrzymywał mnie żeby pogadać, był zajęty. Uff – odetchnęłam z ulgą. Ułożyłam się wygodnie w mojej grocie i zasnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz