Zaprowadzisz mnie do niej?-zapytał Gilbert szybko się podnosząc.
-Jasne.Po to tu przyszłam,idziesz?-mruknęłam i podeszłam do wyjścia.
Chopak kiwnął głową i z uśmiechem poszedł w ślad za mną.Zamieniliśmy
się w wilki,a ja narzuciłam szybkie tępo biegu.Zbyt podekscytowany Gilbert
potkął się o kamień i ślizgając się na resztkach pozsotałego po zimie śniegu
wpadł prosto na mnie jeszcze zanim zdążyłam odskoczyc.Nim się zorientowałam
Gilbert leżał na mnie w swojej ludzkiej postaci,a jego czarne włosy opadały na moją
twarz.Dyszał ciężko patrząc na mnie pewnie.W myślach zanosiłam się ze śmiechu
rozbawiona tą zabawną sytuacją i byłam pewna,że moje rozbawienie było też
dobrzse widoczne w moich oczach.Na dodatek jeszcze byłam więcej niż zadowolona
z bliskości Gilberta,gdy nagle uświadomiłam sobie jak blisko znajdują się jego usta.
Nagle pochylił się i mnie pocałował.Zaskoczona oddawałam pocałunki dając się
ponieśc chwili,aż niespodziewanie się ode mnie oderwał i jakby nigdy nic usiadł
do mnie tyłem na ziemi.Byłam całkowicie zdezorientowana jego zachowaniem,a
najgorsze było to że blokował mój dostęp do swoich myśli.Zaryzykowałam i podeszłam
do niego z pytaniem
-D-dlaczego mnie pocałowałeś?
-Wybacz,ja...To się nie powtórzy-odpowiedział spuszczając głowę.
-Spoko,zdarza się każemu...-opdowiedziałam trochę zbyt swobodnym tonem.
-Ta..-zapadła chwila niezręcznego milczenia.
-Elnann..-zaczął nieśmiało.
-Tak?
-Ja...ja się w tobie zakochałem...-Powiedział lekko się rumieniąc.Przeklnęłam w myślach
nie wiedząc czy się cieszyc czy płakac.Chciałam powiedziec mu to samo,ale jak
narazie nie mogłam.Nie mogłam go narażac i potrzebowałam więcej czasu na poukładanie
sobie wszystkiego.Usiadłam obok niego,uśmiechając się ale jednocześnie zachowując
delikatną odległośc.Spojrzał na mnie swoimi uroczymi,złotymi oczami.
-Jesteś pierwszym,który mi to mówi,wszyscy inni się wstydzą-stwierdziłam.
-Nie dziwię się,pewnie boją się reakcji..Słuchaj,muszę się śpieszyc,chcę znaleźc Hebi-
Nagle zmienił temat i wstał.Zamrugałam nic nie rozumiejąc...
-Czekaj głuptasie! Jak chcesz iśc skoro nie znasz drogi?-Zatrzymałam go łapiąc
za rękę.
-Racja,prowadź-powiedział uśmiechając się szeroko i ruszył za mną.
Po krótkim czasie naszym oczom ukazał się Jaskinia Zagubionych Dusz,do której
właśnie wchodziły trzy wilki.Nie zwracając na nie uwagi poprowadziłam Gilberta
do środko.Rozglądałam się chwilę po grotach,aż wkońcu znalazłam Hebi.Gilbert
wejrzał do jej groty przez moje prawe ramię i nagle krzyknął
-Hebi,nie wyciągaj miecza!!!-dopiero teraz dostrzegłam,że dziewczyna trzyma w rękach miecz.Odwróciła się zaskoczona, gdy basior znalazł się obok niej i szybkim ruchem zabrał jej miecz.
-Kim ty do cholery jesteś, że zabraniasz mi go wyciągac?!-wrzasnęła.
-Hebi, czy ty wiesz co mogło ci się stac?! Mam cię chronic za wszelką cenę i
jako twój starszy brat nie zezwalam na branie tego miecza w mojej obecności!
Martwię się o ciebie..-powiedział trzymając miecz przy sobie.
Hebi otworzyła szeroko oczy i nagle zbledła.
-G-Gilbert? Barciszku,gdzie się podziewałeś?! -rzuciła mu się na szyję,zalewając
się łzami.Obserwowałam ich z narastającym zdumieniem.Ta dziewczyna nie zachowywała
się jak Hebi,którą znałam,a mocno przytulający ją Gilbert zdawał się nic nie zauważac.
-Szukałem cię tyle lat...i znalazłem.Wreszcie jesteśmy razem.Nie płacz-powiedział.
-Dobrze,już nie płaczę...Ah.Braciszku tak tęskniłam!! Nawet nie wiesz jak się czułam!
Sama wśród obcych, nawet tu nie czułam się tak dobrze,dopóki nie wszedłeś.-otarła
łzy i usiadła na łóżku.Zauważyłam,że Gilbert wyjmuje z kieszeni zegarek i podaje go Hebi.
-Hebi,już dawno chciałem ci go dac,jest twój...śmiało,nakręc go-zachęcił.
Dziewczyna zrobiła to o co prosił,a wtedy z zegarka wydobyła się ta sama,piękna
melodia,którą usłyszałam w dniu w którym po raz pierwszy się spotkałyśmy.
-Co to za dziwna muzyka i skąd masz ten zegarek?! Przecież go zgubiłeś w ten dzień...
-Zegarek dała mi Elnann.Ta muzyka nazywa się "LACIE" sam ją skomponowałem,
dla ciebie-uśmiechnął się słodko.Hebi zjechała mnie zimnym spojrzeniem i syknęła-Jak
mogłaś mi go odebrac mocą?!
-Potrzebowałam go na chwilę, żeby porozmawic z Gilbertem-opdowiedziałam zgodnie z
prawdą.
-Niech ci będzie..-mruknęła i popatrzyła na zegarek uśmiechając się do brata.-Tyle lat go mam
od tego...Tego okropnego dnia...I nie wiedziałam,że jest w częsci pozytywką-dodała.
Zmrużyłam nieufnie oczy.Jak to nie wiedziała?!
-Pamiętaj,nigdy cię nie opuszczę,zawsze możemy się spotkac,jestem w watasze
wody razem z Elnann.
-Razem z Elnann?!-patrzyła raz na mnie,raz na niego.Czułam,że Gilbert wdziera się do jej
umysłu,a na jego twarzy pojawia się coraz to większe osłupienie.
-Gilbert,ty chyba nie...
-Wiem co sobie myślisz,ale nie,-przerwał jej wpół słowa.Popatrzyłam pytająco na oboje.
Zupiełnie nie widząc o czym mówią.Mogłam się tego dowiedziec,czytając Hebi w głowie,
ale nie ufałam jej jak narazie.
-Nie chcę się czepiac,ale o co tu chodzi?!-warknęłam.
-Przynajmnie jedna nie czyta mi we łbie!-Hebi przewróciła oczmi.
-Dobra,to ktoś mi powie o co chodzi?
-Przeczytaj w moich myślach,zbedniesz..-zaproponował Gilbert.Jemu ufałam i nie miałam
żadnych oporów aby wejśc do jego głowy.Skrzywiłam się widząc zboczone wizje Hebi.
Bez przesady! Aż tak daleko się posunęliśmy!.Jeszcze...Nagle w mojej głowie
pojawił się obraz Hebi i Gilberta jako dzieci,gdy zostali otoczeni przez płomienie.
Akacja już miała się rozwinąc,gdy chłopak zablokował swoje myśli
-Hej!Zaszłaś za daleko!-krzyknął lekko wkurzony.
-Wybacz..Tak czy siak,Hebi masz ohydne skojarzenia,ja i Gilbert nie jesteśmy w aż tak bliskim
kontakcie...-Hebi uśmiechnęła się łobuzersko i w tej chwili przypominała bardziej wrednego
bachora niż 14-latkę.
-Tak wogóle to ładny strój,Elnann...-zlustrowała mnie spojrzeniem,za którym powędrował też
wzrok jej brata.Zbledłam lekko i złapapałam się teatralnie za głowę.
-No nie! Zapomniałam się przebrac...
-Cieszę się,że znów jesteśmy razem-powiedział Gilbert siadając obok młodszej siostry.
Nawet nie zauważyli kiedy cicho wymknęłam się z jaksini,chcąc dac im trochę czasu
dla siebie.Zmieniłam się w wilka i nie zwracając uwagi na wrogie spojrzenia innych wilków,dumnie
wyszłam na zewnątrz.Nagle w mojej głowie rozległ się krzyk Hebi,ale nie mogłam nic z niego zrozumiec.Omal nie pobiegłam spowrotem do jej groty,ale zrozumiałam,że to dzieje się w jej głowie i nie słyszy tego nikt poza mną.Czułam,że coś jest z nią nie tak.Jej zachowanie i to,że pwoeidziała,że nie wiedziała,że zegarek jest pozytywką...Przecież słyszała tą muzykę,gdy
zerwałam jej zegarek z szyi...I teraz jeszcze ten krzyk...Kimkolwiek była ta dziewczyna,to nie
mogła byc Hebi...Może i udało jej się oszukac Gilbertam,ale nie mnie.Wiedziałam,że
muszę dowiedziec się o co w tym wszystkim chodzi.To była tylko kwestia czasu...Kilka dni,a znajdę sposób. Jedyną osobą,która mogła mi w tym przeszkodzic był Gilbert. Jak miałam
rozwiąc zagadkę Hebi,kiedy cały czas myślałam o tym basiorze?!
Cholera jasna...To przecież nie mogło się udac! Nie mogłam go przecież narażac...Nie mogłam
się zaangażowac..Wiedziałam to doskonale,ale to nie zmieniało faktu,że ponownie
chciałam poczuc smak jego ust...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz