poniedziałek, 28 października 2013

(Wataha Wody) Od Blair

Po przegranej potyczce z Alastair'em poszłam na zewnątrz. Wyszłam a tu zima, wiedziałam że to jego sprawka. W sumie przyjemnie się patrzyło jak cierpi ta jego niedoszła partnerka. Musiałam niestety sama zdobyć pożywienie, nie dość to ten kretyn wywołał zimę. Ta i teraz znajdź coś. Na szczęście idąc przed siebie znalazłam jabłoń niepokrytą śniegiem. Co prawda jabłka mnie nigdy nie cieszyły, ale mus to mus. Walnęłam drzewo z kozaka i zaczęły spadać jabłka. Wzięłam jabłko w prawą rękę, wpiłam swoje zęby wysysając z miej wszystkie wartości odżywcze, z jabłka została tylko skórka. Tylko gdzie ja teraz znajdę rozgrywkę, skoro nie mogę dręczyć wilków z watahy. Wracając w stronę jaskini zauważyłam Alastair'a siedzącego na skale. Widać było że rozmyśla, pewnie nad tym co ze mną zrobić. Mimo wszystko podeszłam do niego i się przywitałam. 
-Cześć-patrzył na mnie jakby zobaczył ducha. 
-Czego chcesz?-ciągle na mnie patrzył jakbym zamordowała mu rodzinę Widziałam że nie miał ochoty, więc tylko podeszłam do niego i szeptałam mu do ucha. Lecz gdy podeszłam do niego i stałam koło niego zaczęła mi lecieć krew z ust. Co raz trudniej było mi oddychać. Upadłam na kolana i zatykałam usta. Jednak że znałam się na magii nie znałam żadnych zaklęć leczniczych. W końcu upadłam na ziemię i zemdlałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz