- A Ty co.? Medytujesz czy opalasz się.? - Zapytałam
Spiorunował mnie wzrokiem.
- Ani jedno, ani drugie.
Uniósł brew na przechodzącą obok Rose.
- Gapi się na Ciebie. - Zaśmiałam się.
- Przeszkadza Ci to.? - Zadrwił.
- Ależ skąd.
- No ja myślę. – Po tych słowach odszedł.
Rozejrzałam się, po czym z nudów poszłam na spacer. Śnieg już praktycznie znikł, ale nadal dało się go zobaczyć w niektórych miejscach. Zaczęłam rozglądać się to na prawo to na lewo, ale nic ciekawego… Dawno nie miałam tak nudnego życia jak teraz… Nagle zdezorientowana stanęłam na rozstaju dróg, totalnie nie wiedział gdzie jestem… No przynajmniej na pewno nie na ziemiach Wody. Jak zwykle muszę leść nie patrząc nawet gdzie idę. Zaczęłam znowu iść jak mnie nogi prowadzą no i dotarłam nad jakieś jezioro. Teraz już wiedziałam, ze jestem na terenach Watachy Powietrza. Lepiej nie pytać skąd. Uklękłam przy wodzie i przejechałam palcami po tafli wody. I zaczęła się zabawa. Jak zwykle zaczęłam maczać dłonie i bawić się wodą. W końcu miałam ręce mokre po łokcie, ale to normalne. Rozejrzałam się powolnie, ale nikogo nie wyczułam, ani nie zauważyłam. Zmieniłam się w wilczycę i wskoczyłam do wody. Zaczęłam sobie pływać…. Niby nie powinnam, bo to nie moje tereny, ale trudno, najwyżej mnie ktoś ochrzani. W końcu zdecydowałam się zobaczyć co jest na dnie. Zanurkowałam i zaczęłam sprawnie przebierać łapami. Na dnie zobaczyłam cos błyszczącego, szybko do tego dopłynęłam, wyglądało jak medalik. Podniosłam, a następnie wypłynęłam na brzeg. W łapach trudno było cokolwiek oglądać, więc zmieniłam się w człowieka. Usiadłam wygodnie i zaczęłam oglądać. Widać było, ze jest stary. Otworzyłam go delikatnie, środek był suchy! Trochę mnie to zdziwiło, szczelny medalik… Zobaczyłam tam dwa zdjęcia, wadera i basior. Wiedziałam, zę nie powinnam, ale wyjęłam zdjęcia… Były dwa imiona: Herys i Niterra. Przejechałam palcem po imionach, czuć było blokadę. To chyba była blokada wspomnień, czyli dlatego wrzucono ten medalik na dno jeziora. Ta wadera, albo basior nie chcieli pamiętać, albo nie mieli wyboru…. Chyba nie powinnam rozdrapywać starych ran, jednak już to zrobiłam i nie zdziwię się jak ich dusze zaczną krążyć po tej krainie. Po prostu świetnie i genialnie. Włożyłam zdjęcia na miejsce i zamknęłam wisiorek. Założyłam go na szyję i usłyszałam szelest. Zaklęłam siarczyście w myślach, przez to zainteresowanie straciłam czujność. Schowałam się za kamień. Zza drzew wyszła ta nowa Elnnan. Rozejrzała się, chyba wiedziała, ze tu ktoś jest. Zmyłam z siebie zapach i oddychałam tak cicho jak tylko potrafiłam, klęcząc w bezruchu. Zaczęła krążyć, że też zawsze mieszkając w jakiejś krainie ktoś musi mnie wyśledzić kiedy akurat mam ważniejsze sprawy… Nagle ni stąd ni z owąd wyskoczył Shadow. Zaczął warczeć, a wadera cofnęła się ze strachem. No fajnie, wiec to tak tu reagują na nieznajomych?
-Co robisz na moim terenie? - Warknął wściekle, rzucając jej nienawistne spojrzenie.
-Ja...Nie
wiedziałam,że jestem na twoim terenie. To naprawdę nieporozumienie... -
wydukała nerwowo.
Zaśmiał się ironicznie.
-Nieporozumienie, mówisz? Niestety za takie nieporozumienia trzeba płacić... -syknął. Wilczyca zaczęła się cofać, aż stanęła przy drzewie i bum! Przybył Alex.
- Shadow. Kolego. Co tu się dzieje.? – Powiedział białowłosy z pogardliwym spojrzeniem.
- Wtargnęła na mój teren. - Odpowiedział mrużąc oczy.
- No i.? - On ja chroni! Bez jaj, jak dziecko…
- Nie zamierzam tolerować czegoś takiego. - Stwierdził wyniośle.
- A ja nie zamierzam pozwalać abyś zastraszał moich podopiecznych. – Odpowiedział twardo. - Zostaw ją. Chyba że chcesz pogorszyć sytuację polityczną między Watahami.
Warknął, ale oddalił się od pełnej strachu waderki.
- Spadaj. - Powiedział do Elnnan a ta uciekła w stronę Watahy Wody.
- Zadowolony.? - Syknął.
- Dobre posunięcie. – Odprał.
- Widzę, że jak na młodziaka strasznie się wywyższasz. Szczególnie, że od krótkiego czasu tutaj jesteś.- Co? On nie rządzi tu zbyt długo? Interesujące, mogą dalej kontynuować.
- Jakiś tego powód musiał być, prawda.? - Stwierdził chłodno.
- A jakże by inaczej.? - Zaśmiał się złośliwie po czym bezszelestnie zniknął w cieniu.
Dziwne, Alfa Powietrza ma zmienny punkt widzenia na innych… Dla mnie był inny. Może cos go zainteresowało, że mnie nie zaatakował. Alastair stał chwilę, chyba jednak mnie wyczuł.
- Wychodź kimkolwiek jesteś. – Warknął.
Jednak dobrze wyćwiczyłam ukrywanie się. Nie wyszłam, może uda mi się go oszukać i mnie nie znajdzie. Nagle wszystko pokryło się wodą. *To tak gramy.* Uśmiechnęłam się pod nosem. Użyłam lewitacji. Chłopak obiegł wzrokiem polankę. Pan najlepszy krył się w zaroślach, irytowało to drugiego Alfę, mnie jednak bawiło. Zrobiłam swojego Klona z wody i usadowiłam za innym kamieniem. Po chwili słyszałam tylko jak woda chlupocze jej pod nogami, następnie wszystko ucichło. Białowłosy poszedł w tamtą stronę. Teraz się wnerwił, nagle poziom wody wzrósł i dotykał przez ułamek sekundy moje stopy, podniosłam się o kilka milimetrów, ale za późno, on już wiedział gdzie jestem. Spojrzałam w górę, kucał nade mną.
- Zebrało Ci się na zabawę, co? – Zapytał lekko rozwścieczony.
Woda opadła, a ja stanęłam luźno na ziemi.
- Gdzieżby. Przecież ktoś tak zdolny jak ty nie mógł by sobie pozwolić na ośmieszenie. – Powiedziałam ironicznie.
- Nie chrzań.
- To ty nie chrzań. Bronisz swoich wilków, choć zachowują się lekkomyślnie, to nie małe gówniarze, powinni sami sobie radzić. – Postanowiłam zmienić temat, nie zamierzałam się tłumaczyć.
- Doprawdy? Twoja postawa wskazuje na to, ze zachowujesz się jak smarkacz. Znowu łazisz po czyichś terenach, a co gdybyś to ty była na miejscu tamtej?
- Nie jestem na tyle lekkomyślna by okazać strach.
- Tak, nagle nie boisz się niczego? – Parsknął śmiechem.
- Bo taka prawda, ja się niczego nie boję. Gdybym się bała to po kichanie miała bym taką fuchę? Zastanów się czasem nad sensem swoich wykładów.
- A może to ty ich po prostu nie rozumiesz? – Pytanie retoryczne czy co?!
- W rozmowach z basiorami nie szukam głębszego sensu, zazwyczaj są impulsywni. – Odparłam chłodno.
- A jednak tu są wyjątki. – Spojrzał na mnie zimnym spojrzeniem.
- Dobrze, mój Panie. – Ukłoniłam się lekko, po czym spojrzałam na niego z drwiącym uśmiechem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz